Film mogli już oglądać widzowie we Włoszech, gdzie "Kajman" zdążył wywalczyć m.in. nagrodę im. Davida di Donatello dla najlepszego filmu, czyli tzw. włoskiego Oscara, i… wywołał prawdziwą burzę. Na pierwszych stronach gazet zastanawiano się, w jakim stopniu "Kajman" jest filmem propagandowym. Głównym bohaterem jest bowiem wielki przegrany minionych wyborów parlamentarnych premier Silvio Berlusconi, a na ekranie poznajemy skandale, afery i liczne procesy sądowe, których był bohaterem i które były nieodłączną częścią jego kariery politycznej.

Reżyser filmu, Nanni Moretti, twierdzi, że w filmie żadnej propagandy nie widzi, a jego zadaniem jest jedynie tworzenie dobrych filmów. Ale we Włoszech wszyscy Morettiego znają jako zwolennika lewicy i organizatora masowych protestów przeciwko rządom Berlusconiego. Nieśmiało mówi się, że "Kajman" w następnych wyborach ma przyczynić się do wzrostu popularności lewicy.

Na szczęście w Cannes takich dyskusji nie będzie, a jurorzy z Moniką Bellucci, Samuelem L. Jacksonem w składzie i chińskim reżyserem Wong Kar Wai na czele ocenią film obiektywnie, nie oglądając się na włoską politykę. A za dobre oceny tego filmu warto trzymać mocno kciuki! Jedną z charakterystycznych ról w "Kajmanie" zagrał Jerzy Stuhr, aktor we Włoszech szczególnie lubiany i ceniony. Wcielił się w postać tzw. grubej ryby, producenta filmowego Jerzego Sturovskiego.

Na razie nie wiadomo, czy i kiedy film wejdzie do polskich kin.





Reklama