Atmosferę i poziom tegorocznego festiwalu w Opolu najlepiej oddaje dialog, w jaki prowadzący koncert Superjedynek Krzysztof Skiba wplątał się z publicznością. "Cieszycie się?", "Cieszymy!" - odpowiada cały amfiteatr. "Nie udajecie?", "Udajemy!".

Hubert Musiał z działu kultura DZIENNIKA relacjonuje: choć to w głowie się nie mieści, to tradycyjny opolski konkurs na przebój lata zamieniono na zwykłą prezentację potencjalnych hitów. Sobotni wieczór nie przyniósł żadnego rozstrzygnięcia, bo głosować na piosenki można do końca czerwca. Nie było więc ani przegranych, ani wygranych.

Najgorzej spisali się: Robert Chojnacki - słaby duet z Pawłem Kukizem, Blue Cafe - mizerna pioseneczka, ubrana w wystawną kabaretowo-etniczną formę, Anna Wyszkoni - architektoniczno-krawiecka kreacja oraz Edyta Górniak - jej piosenka łudząco przypominała wielki szlagier De Mono sprzed lat.

Według Musiała, sobotni wieczór wykreował jednak jedną gwiazdę: Waldemara Malickiego, przy którym drugi prowadzący - Maciej Orłoś - wypadł co najmniej blado.

Artykuł DZIENNIKA, zatytułowany "Kuriozalny koncert gwiazd", kończy się jednak w miarę optymistycznie. "Jak przekonali nas Rynkowski, Maanam i Zakopower, po chudym w polskiej muzyce czasie, którego dowodem były tegoroczne Superjedynki, szykuje nam się całkiem tłuste lato. Pod warunkiem oczywiście, że trzy jaskółki czynią wiosnę" - komentuje Hubert Musiał.







Reklama