Oficjalnie to Terentiew wyszła z propozycją zakończenia swojej pracy w TVP. Wiadomo jednak, że nie było to konieczne, bo Wildstein zaproponował jej zmianę stanowiska. Na inne, mniej prestiżowe. Tudno się jednak dziwić jej decyzji o odejściu, bo od 1998 r. z pewnością zdążyła się przyzwyczaić do dyrektorskiego stołka. Zostanie do września, bo ma trzy miesiące wypowiedzenia.

Terentiew zażarcie broni się przed oskarżeniami o tchórzostwo. "Nie uciekłam ze strachu przed prezesem. Dwójka była wielką moją radością, ale prezes chce zbudować w TVP wszystko od nowa i ma do tego prawo" - wyjaśnia.

Dyrektor Dwójki nigdy się nie łudziła, że sama jest sobie panem i władcą. Dzięki temu podejściu przetrwała w TVP wielu prezesów. Umiała się dostosować do wymagań swoich szefów, niezależnie od opcji politycznej, którą reprezentowali. Pierwszym, który od 9 lat nie uległ jej umizgom był Wildstein.

Swoją karierę w dziennikarstwie Terentiew zacząła w latach 70. w Radiu Koszalin. Szybko odkryła jednak, że jej powołaniem jest telewizja. Od 1971 roku była w Redakcji Publicystyki Kulturalnej TVP. Przygotowywała m.in. felietony do "Pegaza", programy z cyklu "XYZ" , "Godzina z...". Od 1992 roku ma swój autorski program "Bezludna Wyspa", a od 1998 r. do wczoraj była dyrektorem Dwójki.





Reklama