Filmy są absurdalne i kiczowate. Z każdej sceny sączy się ideologiczny smrodek. Nigdy nie były traktowane serio. Ale śmieszniejszego kina nie ma. Przy nich nawet Monty Python wymięka. Filmy z Polski, Czechosłowacji, ZSRR, Węgier i NRD są przekomiczne.

Przykład? To może z filmu "Zabiłem Einsteina, panowie". Sytuacja jest niewesoła: nie dość, że kobietom rosną brody, to jeszcze całkowicie utraciły zdolności reprodukcyjne. A wszystko to przez wojnę nuklearną, rozpętaną przez wiadome siły. Żeby odwrócić bieg historii, grupa naukowców ma przenieść się w czasie i zabić twórcę bomby atomowej Alberta Einsteina. Kombinują, kombinują i... likwidują sami siebie!

Festiwal filmowy "Mar(k)s atakuje!" to absolutnie najzabawniejszy przegląd filmów tego lata. Pierwsi zobaczą go warszawiacy. Potem filmy pojadą do Krakowa, Torunia, Poznania i Gliwic.

Więcej info: www.kinolab.pl





Reklama