Krewni Bruce'a Lee mają dość nieprawdziwych i przesadzonych plotek na jego temat. "Pewne rzeczy muszą wreszcie zostać głośno powiedziane" - uznał Robert Lee, brat, a jednocześnie szef oficjalnego, światowego fanklubu karateki.

Chodzi głównie o niejasności wokół śmierci gwiazdy "Wejścia Smoka". Lee zmarł 20 lipca 1973 roku w apartamencie przyjaciółki, aktorki Betty Ting Pei, w tajemniczych okolicznościach. Nagle poczuł się źle. Po wzięciu tabletki przeciwbólowej - zasnął. Do szpitala przewieziono go w głębokiej śpiączce. Już się nie obudził. Jako oficjalny powód śmierci uznano obrzęk mózgu, spowodowany lekarstwem. Nigdy jednak nie ujawniono wyników sekcji zwłok aktora. Niektórzy twierdzą nawet, że nigdy jej nie wykonano, a Bruce Lee został zamordowany!

Robert Lee mówi, że ujawnienie prawdy o słynnym bracie jest jego życiowym celem. Ostatnie 10 lat poświęcił właśnie na zbieranie informacji. Książka trafi do księgarń w rocznicę urodzin Bruce'a - 27 listopada.



Reklama