To będzie głośna, punkowa płyta. Dlaczego właśnie taka? "Przez ostatnie sześć lat graliśmy akustyczne koncerty, ale w końcu nadszedł czas, żeby krzyczeć na dachach, że Pan Bóg jest wierny. Dlatego nagraliśmy płytę punkową, z muzyką w stylu The Ramones i The Clash" - tłumaczy Litza. I podkreśla, że nowe teksty i przesłanie inspirowane są przede wszystkim śmiercią papieża Jana Pawła II. "To była piękna lekcja i ogromne doświadczenie, gdy Jan Paweł II od nas odchodził. Pokazał, że człowiek może umierać godnie" - tłumaczy DZIENNIKOWI Friedrich.

Muzyk przyznaje, że to właśnie papież-Polak zainspirował go do przejścia w nurt muzyki katolickiej. "Wielu muzyków rockowych usłyszało wreszcie prawdziwe nauczanie Kościoła. Wcześniej myślałem, że Kościół to grupa starych babć, które mówią różaniec, i proboszcz, który denerwuje się, gdy widzi takich jak ja. Dzięki JPII parafie zaczęły ewangelizować" - cieszy się rockman, który lata młodości spędził w ostrych kapelach heavymetalowych, jak choćby Acid Drinkers. I ujawnia, że właśnie dzięki polskiemu papieżowi powrócił do religii.

Friedrich wyznaje, że jest egoistą, który chce być chrześcijaninem. Dlaczego? "Chrześcijaninem jest ten, który bierze słabości drugich na siebie, kocha nieprzyjaciół. Dlatego to tak mnie pociąga i inspiruje. Spotkałem chrześcijan w swoim życiu i chciałbym mieć taki spokój, jak oni" - przyznaje Lica i zapewnia, że jeszcze długo nie skończy z muzyką. "Papież miał przecież pomysły do końca życia" - argumentuje muzyk.



Reklama