"Moje filmy, z pewnymi wyjątkami, są tak smutne, ponure i dobijające, jak tylko można sobie wyobrazić, ale jednocześnie są to komedie. Wydaje mi się, że bez tej odrobiny poczucia humoru, byłyby faktycznie nie do zniesienia" - mówi Todd Solondz.

Jak sam przyznaje, frajdę sprawia mu obnażanie hipokryzji amerykańskiej klasy średniej żydowskiego pochodzenia. Najnowszy film - "Palindromy” - opowiada historię kobiety, która chciałaby zostać matką.

Reżyser zadebiutował w 1989 roku filmem "Strach , niepokój i depresja”. Potem były jeszcze "Witaj w domku dla lalek" i "Happiness". Wszystkie zdobywały nagrody na festiwalach kina niezależnego, m.in. nagrodę FIPRESCI, British Independent Film Avard i nominację do Złotego Globu.



Reklama