Od piątku w Filharmonii Narodowej, w Akademii Muzycznej oraz w Teatrze Narodowym zaczyna się 49. festiwal Warszawska Jesień, który dla wielu ludzi w Europie jest najważniejszą imprezą muzyczną sezonu.

Tegoroczny program opracowany jest zgodnie z hitchcockowską zasadą: "Zaczynamy od trzęsienia ziemi, a potem napięcie stale rośnie". Już w piątek premiera trzyczęściowej symfonii żałobnej "Stele op.33" kompozycji Gyorgy Kurtaga. Potem będzie tylko lepiej - melomani usłyszą m.in. "Quaderno di strada" Salvatore Sciarrina i "Derive 2" Pierre'a Bouleza.

Jednak warszawska publiczność nie ma litości dla nawet największych festiwalowych gwiazd. Znane są sytuacje, kojarzone bardziej z rockowymi klubami, kiedy widownia ostentacyjnie wychodzi z sali podczas wykonywania utworu, jeśli ramy interpretacji muzycznej zostaną przekroczone. Warszawska Jesień jest też miejscem spotkań środowisk związanych z muzyką współczesną z całego świata.

Reklama