Jako pierwszą filmowcy nakręcili scenę przed Sukiennicami, kiedy główne bohaterki dowiadują się, że w lasach pod Katyniem znaleziono groby żołnierzy. Bo "Post mortem" nie opowiada o wojskowych, a o kobietach - żonach, matkach, córkach - które czekały na zaginionych żołnierzy. Potem już choćby tylko na jakiekolwiek informacje o nich.

Reklama

Akcja dzieje się w Krakowie i tam do 16 grudnia będzie pracować ekipa. A jeszcze w tym tygodniu wyprodukuje na potrzeby filmu śnieg, który pokryje całą płytę Rynku Głównego. Dlaczego Kraków? Wyjaśnił to sam Andrzej Wajda. "To do Krakowa jako pierwszego dotarła wiadomość o zbrodni katyńskiej. Tamtejsze kobiety jako pierwsze dowiedziały się o tragedii ich bliskich. Tam przywieziono materiały wydobyte z grobów - pamiętniki, zapiski, dokumenty" - tłumaczył reżyser.

W filmie będzie można zobaczyć plejadę polskich gwiazd, między innymi: Magdalenę Cielecką, Andrzeja Chyrę, Danutę Stenkę, Maję Komorowską, Artura Żmijewskiego czy Pawła Małaszyńskiego. "Post mortem" ma trafić do kin 17 września 2007 roku - dokładnie w rocznicę wejścia do Polski Armii Czerwonej w 1939 roku. Czy to prztyczek w nos wymierzony Rosjanom? Twórcy filmu odpowiadają, że nie chcą, żeby film wpłynął źle na stosunki między Polską a Rosją. Opowieść katyńska nie będzie antyrosyjska, a antybolszewicka.