Żył pełnią życia. Sześciokrotnie żonaty, kobiety ukochał nade wszystko. Zawsze wulkan energii, nie chciał spokojnej emerytury. Grał w serialach i filmach, także tych niszowych. Ale pamiętamy go z wielkich dzieł: "Krzyżaków" Forda, "Eroiki" Munka i "Noża w wodzie" Polańskiego.

Reklama

Jego przeszłość to historia patriotyzmu i dumy z własnych korzeni. W czasie II wojny światowej służył w 444. batalionie III Armii Pattona, tam szkolił się na komandosa. Miał jechać do Japonii. Ale USA zrzuciło bombę atomową na Hiroszimę i wojna na Pacyfiku się skończyła.

Karierę aktorską zaczynał w Objazdowym Teatrze Komedii Muzycznej w Warszawie (1948). Potem grał w Teatrze Wybrzeże w Gdańsku (1949) i w Teatrze Ziemi Pomorskiej w Bydgoszczy (1950-53). W latach 1953-79 pracował w łódzkim Teatrze Powszechnym. Od 1979 roku grał wyłącznie w filmach.

Niemczyk miał na swoim koncie mnóstwo nagród. Role w ponad 60 niemieckich filmach przyniosły mu w 1969 roku państwową nagrodę NRD "Zeit zu Leben". Za oddanie Polsce w 1999 roku dostał Krzyż Komandorski Orderu Odrodzenia Polski.

Ma też swoją gwiazdę w Alei Gwiazd na ulicy Piotrkowskiej w Łodzi. "Leon Niemczyk to fantastyczny facet. Robi to, co uwielbia i garściami czerpie życie. On i Cybulski to jedyni polscy aktorzy z prawdziwego zdarzenia" - mówił o aktorze Marek Janiak, prezes Fundacji Ulicy Piotrkowskiej.

Leon Niemczyk pytany, czy nie ma dosyć filmów, odpowiadał, że musi grać, żeby z czegoś żyć. "Dopóki jeszcze mam siły i działają moje szare komórki, dopóki na chleb nie mówię <ptaptja> - to chcę grać. Naturalnie, jeżeli będą mnie chcieli. Wciąż jeszcze mam ten <apetyt na czereśnie>" - mówił w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej".



Nie tolerował chamstwa i nielojalności. Choć narzekał na stan polskiego kina, nie chciał już grać za granicą, wybierał role w polskich serialach. I za to kochała go publiczność. Był zawodowcem do samego końca.