Kapranos i jego koledzy w ramach tras koncertowych aż dwa i pół razy okrążyli świat. Mieli więc niejedną okazję do spróbowania różnych egzotycznych potraw. W Brukseli Kapranos nadłamał sobie zęby na maleńkich perłach, które zostały w muszlach. W Paryżu zachłannie pochłaniał sałatkę z ptasich żołądków. Natomiast w Finlandii z trudem przełykał chrupiący chleb z rybich... mózgów.

Reklama

Jednak dla Kapranosa kuchnia jest taką samą przygodą, jak podróże. Zanim zaczął grać z Franzami, był szefem kuchni, kelnerem od wina i dostawcą jedzenia. Każdą wizytę w nowym kraju zaczyna więc od zamówienia najdziwniejszych potraw w restauracji z narodowymi daniami.

Ciekawe, co zamówił, kiedy był w lipcu w Polsce? Może zupę z kaczej krwi, czyli czerninę? Bo to chyba jedno z naszych najdziwniejszych dań.