Do Oscara nominowana była za role drugoplanowe już dwa razy - jednak bez oczekiwanego skutku. Teraz ma szansę zgarnąć nagrodę dla pierwszoplanowej aktorki.
Jej nowa kreacja w filmie "Królowa" zyskała nawet akceptację pierwowzoru postaci, czyli samej królowej Elżbiety II.
Monarchini za bardzo nie miała wyjścia, w końcu cztery lata temu sama wręczała Mirren tytuł Dame of British Empire.
Aktorka naprawdę nazywa się Ilona Lidia Mironoff - to spadek po przodkach, którzy osiedli na Wyspach na początku XX wieku. Dziadek Helen był rosyjskim arystokratą, któremu udało się uniknąć dramatycznych, dla jemu podobnych, konsekwencji rewolucji październikowej.
Przyszła gwiazda wzrastała w kochającej się, choć niezbyt zamożnej rodzinie. Jak bardzo jej ojciec musiał cenić spokój domowego ogniska najlepiej świadczy fakt, że gdy zabrakło pieniędzy porzucił granie w Filharmonii Londyńskiej i przesiadł się na… taksówkę.
Mimo że łoda Helen marzyła o byciu aktorką, rodzice chcąc wybić smarkuli głupie pomysły z głowy, kazali jej kształcić się na nauczycielkę.
Posłuszna córka co prawda spełniła marzenie rodzicieli, ale potem poszła własną drogą. Rozkochana w teatrze z powodzeniem występowała na brytyjskich scenach.
Do czasu gdy na swojej drodze spotkała demonicznego Malcolma McDowella.
Zagrali razem w "Szczęśliwym człowieku" i w "Kaliguli", gdzie urocza Helen z radością i wielkim zaangażowaniem zagrała kochankę cesarza.
Zresztą, jak sama wiele razy podkreślała, ciała się nigdy nie wstydziła.
"Ludzie chcą oglądać goliznę" - tak mówiła w wielu wywiadach, gdy pytano ją o tzw. rozbierane sceny.
Na poświadczenie swych słów Mirren rozebrała się przed kamerą ledwie cztery lata temu. Mając 58 lat wystąpiła w filmie "Dziewczyny z kalendarza" opowieści o gronie zacnych dam, które postanawiają pozować do aktów - oczywiście w dobroczynnym celu.
W Wielkiej Brytanii gwiazda aktorki błyszczy nieprzerwanie od kilku dziesięcioleci. Takim powodzeniem, jak Mirren, chciałaby poszczycić się niejedna gwiazda Hollywood.
Helen Mirren została nominowana do Oscara za rolę Elżbiety II w filmie "Królowa". Choć z wielką fabryką snów w Los Angeles ma niewiele wspólnego, niejedna gwiazda Hollywood może jej pozazdrościć sławy.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama