Poezja

Gdy chodziłem do szkoły, organizowano jeszcze tradycyjne konkursy poetyckie. W kilku notkach biograficznych na swój temat przeczytałem, że na jednym z nich zdobyłem pierwszą nagrodę. Prawda jest jednak taka, że nigdy nie brałem w nich udziału. Zgłosiła się za to moja siostra Sonia, która poprosiła mnie, żebym napisał jej jakiś wiersz. Tak zrobiłem, ale nie byłem z niego zadowolony. Niewiele myśląc, wyrzuciłem te wypociny do kosza. A ona zakradła się potem do mojego pokoju, wyciągnęła ze śmietnika kartkę z wierszem i... wygrała konkurs! Nie mogłem wyjść ze zdziwienia. Dziś wiem, że był to dla mnie jeden z tych decydujących momentów, w których uznałem, że potrafię coś napisać.

Reklama

Teraz czytam zdecydowanie więcej prozy niż poezji, ale raz na jakiś czas z uporem maniaka wracam do jednego z moich ukochanych poetów Williama Blake’a. Równie mocno przemawia do mnie twórczość Portugalczyka Fernanda Pessoya i brazylijskiego poety Manueal Bandeiry. Jego poezja inspiruje mnie w szczególny sposób.

Bądź jak rzeka, która po cichu wpływa
w noc.
Nie obawiaj się mroku.
Odbijaj światło gwiazd, które świecą
Nawet gdy niebo jest w chmurach,
I pamiętaj, że chmury są jak rzeka.
Odbijaj ich obraz bez żalu,
z niewzruszonym spokojem
To z tego wiersza zaczerpnąłem tytuł swojej książki „Być jak płynąca rzeka”.

Nauki ścisłe









Reklama

Rodzice chcieli, żebym został inżynierem. Taki zawód wykonywał mój ojciec. Szybko okazało się, że nie jestem do tego stworzony, bardziej pociągał mnie wtedy teatr. Ale nauki ścisłe darzę do dziś ogromnym szacunkiem. Pasjonuję się wszelkimi wynalazkami. Internet uznaję za największe odkrycie współczesności. Możliwość komunikowania się na globalną skalę i dostęp do bezpłatnych informacji – jeszcze niedawno nikomu się o czymś takim nie śniło. Jednocześnie mam poczucie, że wiek XX zetknął nas z dyktaturą nauki i przeświadczenia, że wszystko powinniśmy naukowo udowodnić. A potem się dziwimy, że gubimy gdzieś nasze dusze. Od emocji nie da się uciec.

Teatr

Zanim w latach 70. zająłem się muzyką i pisaniem tekstów piosenek, chciałem być aktorem. Dlatego dołączyłem do trupy aktorskiej. Szybko zrozumiałem jednak, że moje miejsce nie jest na scenie, ale za kulisami: jako tekściarz, producent czy reżyser. W czasie mojej teatralnej przygody Bazylia była rządzona przez reżim wojskowy. Stąd każda działalność, która mogła wiązać się z wolnością myśli i wypowiedzi była automatycznie postrzegane jako wywrotowa. Jednak ja w tamtych czasach nie dopuszczałem do siebie istniejących realiów. Dotarło to do mnie o wiele później, gdy za teksty piosenek opowiadające o innej wizji społeczeństwa niż ta propagowana przez reżim wojskowy trafiłem w 1974 roku do więzienia, gdzie byłem torturowany.

Hippisi

W młodości byłem związany z ruchem dzieci kwiatów i to doświadczenie odcisnęło trwały ślad na moim rozwoju. Zrozumiałem, że o bogactwie nie decyduje nagromadzenie dóbr materialnych tylko liczba i różnorodność doświadczeń życiowych. Pamiętam, że mając ledwie 200 dolarów w kieszeni, dałem radę przemierzyć wszerz i wzdłuż całe Stany Zjednoczone Ameryki. To jedno z najważniejszych przeżyć, jakie przygotował dla mnie los. Dzięki niemu wiem, że spełnione życie polega na wierności sobie.

Muzyka
Od początku mojego życia pozostaje dla mnie ważnym punktem odniesienia. W sensie zawodowym była pewnego rodzaju wyzwoleniem. Gdy pracowałem jako tekściarz z muzykami, między innymi z Raulem Seixasem i udawało mi się z tego utrzymać, byłem dumny, że mogę udowodnić moim rodzicom, że da się żyć poza schematem. Do dziś traktuję muzykę w dziwnie poważny sposób: nieustannie mnie pociąga, ale gdy mam z nią do czynienia, nie potrafię się skoncentrować na niczym innym. Dzięki internetowi mogłem wrócić do fajnych kawałków z lat 60. i 70. i utworów Ennia Morricone czy Abby. Fajnie, że można je tak łatwo znaleźć w sieci.