Pod względem autopromocji Calvin Harris przebił w tym roku wszystkich. Nie dość, że zatytułował swój album nieskromnie "I Created A Disco" (Stworzyłem disco), to jeszcze na lewo i prawo opowiada o swoich sesjach nagraniowych na nowym albumie Kylie Minogue. Ponoć australijska artystka odkryła go na serwisie MySpace. W wywiadach Harris nie szczędzi też gorzkich słów wobec Roisin Murphy, która zamówiła u niego utwory, a potem nie raczyła się po nie zgłosić ani za nie zapłacić. Teraz, kiedy z lekkim poślizgiem ukazuje się również w Polsce jego album, mamy okazję przekonać się o tym, czy podjęła słuszną decyzję.

Reklama

Singiel "Acceptable in the 80s" promujący płytę "I Created A Disco" zgodnie z tytułem oczywiście wpisuje się w estetykę syntetycznego popu lat 80., a jego prosta melodia natychmiast wpada w ucho. Harris w swoich piosenkach podtrzymuje wizerunek rozrywkowego dwudziestoparolatka, który lubi się powygłupiać, pośpiewać o domowych imprezach albo o tym, jak bardzo kocha dziewczyny z całego świata. Równie prozaiczna jest jego muzyka oparta ma starych rytmach electro i nieco tandetnych melodiach. Nie brakuje mu też tupetu, żeby naigrawać się z dużo lepszego zespołu LCD Soundsystem w piosence "Merrymaking At My Place". Wygląda jednak na to, że musi się jeszcze wiele nauczyć, żeby zostać takim modnym producentem, jak mu się wydaje.

Najlepiej, żeby przerobił krótką lekcję muzyki, słuchając albumu byłej wokalistki Moloko "Overpowered". Dziesięć lat starsza Roisin Murphy swoje już przetańczyła w klubach w Stanach i na Wyspach i dobrze wie, o co chodzi w disco. W końcu zawsze było to widoczne w jej ekstrawaganckich strojach oraz po jej energicznym zachowaniu na scenie. Po nieco niedocenionej współpracy z Matthew Herbertem sprzed dwóch lat, artystka postanowiła tym razem sama wybrać do pomocy najciekawszych jej zdaniem producentów, m.in. Andy’ego Cato (Groove Armada), Seijiego (Bugz In The Attic) oraz Richarda X. Przez ponad rok jeździła do nich ze swoim laptopem i puszczała im ulubione taneczne klasyki z przełomu lat 70. i 80., żeby spojrzeli na nie świeżym okiem.

I nie ma wątpliwości, że Murphy osiągnęła swój cel - nagrała doskonały, nowoczesny popowy album, który pozostawia w tyle nawet najlepsze krążki grupy Moloko. Tajemnica sukcesu polega na tym, że jej powrót do starych produkcji disco i wczesnego house’u nie jest żadnym jednorazowym wygłupem ani zwykłym sentymentem do dawnych dobrych czasów, ale próbą ożywienia tamtego ducha zabawy i rozwiązań brzmieniowych we współczesnych klubowych rytmach. Dokładnie tak można streścić doskonały "Footprints" czy utrzymany w klimacie lat 80. "You know me better". Ale listę utworów, które tak jak "Overpowered" wcześniej czy później powinny trafić do rozgłośni radiowych i na klubowe parkiety, można jeszcze ciągnąć w nieskończoność.

Reklama

W starciu Murphy kontra Harris doświadczenie i profesjonalizm zdecydowanie triumfują nad młodzieńczym temperamentem. To wielki powrót Roisin, która bez pomocy młodych ambitnych i lansowanych przez media gwiazdek pokazała, że wciąż może być na topie. A jeśli tegoroczny album Kylie Minogue okaże się niewypałem, to właśnie ona może zająć jej miejsce.