Rok 2026. Jesteśmy w gigantycznej metropolii, której społeczność podzielona jest na dwie kasty – pławiącą się w luksusie burżuazję oraz żyjących i pracujących pod ziemią robotników. Freder, syn dyktatora rządzącego metropolią, zakochuje się w rebeliantce z gminu i odkrywa szokującą prawdę o doli proletariatu. Żeby odzyskać syna i zapobiec wybuchowi powstania, satrapa więzi dziewczynę i każe zbudować bliźniaczo podobnego do niej robota. Android wymyka się jednak spod kontroli i staje na czele robotniczej rebelii. Dzięki mediacji Fredear dochodzi do pojednania między dwoma klasami i do Metropolis powraca spokój.

Reklama

Bohaterowie niemego obrazu Fritza Langa (premiera w 1927 roku), jednego z najważniejszych filmów science fiction w historii kina, powrócą na ekrany. Prawa do nakręcenia remake’u "Metropolis" zakupił Thomas Schuehly, producent m.in. "Przygód barona Munchausena", "Imienia róży" i "Aleksandra". Pomagać będzie mu Mario Kassar, twórca "Terminatora 3: Bunt maszyn". Obecnie są prowadzone rozmowy z kilkoma reżyserami. Wiadomo tylko, że w grę wchodzą twórcy z najwyższej półki. Zdjęcia prawdopodobnie rozpoczną się w przyszłym roku.

W Hollywood spekuluje się, że Schuehly i Kassar przekomponują fabułę pierwowzoru, która już w latach 30. ubiegłego wieku nie wyróżniała się oryginalnością (jeszcze gorzej wypadły ekranowe kreacje). Fenomen obrazu Fritza Langa polegał jednak na czym innym. "Metropolis", do którego scenariusz napisała żona reżysera, pisarka Thea von Harbou, olśniewało mroczną poezją futurystycznej wizji świata, wyrafinowaną kompozycją plastyczną i baletowymi wręcz sekwencjami scen masowych. Dlatego monumentalny film nakręcony w berlińskiej wytwórni UFA z udziałem 26 tys. statystów wywarł ogromne wrażenie na Adolfie Hitlerze, który chciał, żeby reżyser został jego nadwornym filmowcem. Łaska fuehrera skończyła się w 1932 roku, gdy na ekrany wszedł "Testament dr Mabuse", uznany za krytykę III Rzeszy i wycofany z obiegu. Niedługo potem Lang uciekł do USA. Równie fatalną prasę na początku miało "Metropolis", którego kosztowna realizacja o mały włos nie doprowadziła do bankructwa wytwórnię Universum. Film obejrzało zaledwie 15 tysięcy widzów. Co więcej, kinomani nie obejrzeli oryginału. Zaraz po ukończeniu pracy przez Langa kilkakrotnie przemontowywano jego wersję, aby wyeliminować dłużyzny. W efekcie zachował się tylko krótszy o pół godziny wariant "producencki".

Dziś nikt nie ma wątpliwości, że "Metropolis" to wybitne dzieło, które wywarło ogromny wpływ na współczesne kino s.f. Filmem Langa inspirował się m.in. Ridley Scott ("Łowca androidów"), Luc Besson ("Piąty element") czy George Lucas (robot C3PO z "Gwiezdnych wojen" przypomina androida z "Metropolis"). Paradoksalnie jednak przeciętny widz kojarzy "Metropolis" z teledyskiem do piosenki "Radio Ga Ga" zespołu Queen, w którym wykorzystano fragmenty filmu. Ciekawe, czy Schuehly’emu i Kassarowi uda się to zmienić.

Reklama