Przewodniczący jury Sean Penn zaczął od komplementowania (po angielsku) gospodarzy. Aktor, znany tyleż ze swych ról, co z radykalnie lewicowych poglądów, podkreślił, że w Cannes zawsze pokazywano wspaniałe filmy i ten rok nie będzie wyjatkiem od tej reguły. "W niedalekiej przyszłośći będziemy wysyłać listy miłosne do ich autorów" - przepowiedział Penn.

Reklama

Francuzi zreważowali mu się iście królewskim przyjęciem. Specjalnie dla przewodniczącego sprowadzono na Lazurowe Wybrzeże gitarzystę Richie Havens, którego występ w swoim czasie zainaugurował festiwal Woodstock. W Cannes sędziwy muzyk wykonał na żywo swój słynny przebój "Freedom".

Formalnego otwarcia festiwalu dokonał Claude Lanzmann. Przy okazji zadeklarował się jako fan twórczości Quentina Tarantino, laureata Złotej Palmy w 1994 roku. 83-letni reżyser "Shoah" oświadczył że jest jego duchowym bratem, a swoją nieco przydługą mowę zakończył okrzykiem: "Niech żyje nieskończona różnorodność kina oraz jego niezniszczalna jedność!"

Na widowni błyszczały gwiazdy: Eva Longoria Parker, Faye Dunaway, Kate Blanchett, Aishwarya Rai i Julianne Moore. Pogoda w Cannes tradycyjnie dopisała, więc mogły bez przeszkód demostrować swoje oszałamiające, festiwalowe kreacje.

Po krótkiej, półgodzinnej ceremonii nadszedł czas na pierwszy konkursowy pokaz. Tego zaszczytu dostąpił dramat "Miasto ślepców" brazylijskiego reżysera Fernando Mereillesa. Projekcja rozpoczęła się bez przeszkód. Nikt nie poszedł w ślady hiszpańskiego reżysera Carlosa Saury, który w 1968 roku razem z aktorką Geraldine Chaplin uwiesił sie na kurtynie, by uniemożliwić pokaz swego filmu "Mrożony peppemint". Incydent ten posłużył jako pretekst do odwołania imprezy, która przez rewolucyjnie nastawionych filmowców - zwłaszcza francuskich - uznana została za przeżytek kapitalizmu.

Reklama