Rąbka tajemnicy uchylił w wywiadzie dla portalu Moviehole producent Albert S. Ruddy, współautor filmu "Za wszelką cenę", w którym Eastwood po raz ostatni pojawił się na ekranie. Nowy projekt nosi tytuł "Remembering Mark Twain". 78-letni gwiazdor podjął się nie tylko reżyserii, ale zarezerwował dla siebie rolę tytułową. A może tylko jej część, bo Ruddy wspomniał, że sceny z udziałem Eastwooda będą rozgrywały się w szpitalu. Więcej szczegółów producent nie chciał ujawnić. Zapewnił tylko, że "będzie to naprawdę słodki i piękny film".

Reklama

Mark Twain, a właściwie Samuel Langhorne Clemens, urodził się w 1835, a zmarł w 1910 roku. Nie dożył więc wieku Eastwooda. Polacy znają go głównie jako autora młodzieżowych powieści "Przygody Tomka Sawyera" i "Przygody Huckleberry Finna". Pisarz miał jednak o wiele większe ambicje: chciał być sumieniem Ameryki. Zwłaszcza w ostatnich latach życia ostro krytykował rodaków, nie oszczędzając nawet prezydenta Teodora Roosevelta, któremu zarzucał przekupstwa wyborcze.

Postać, którą Eastwood gra w "Gran Torino", jest, jak to zwykle u niego, niejednoznaczna. Walt Kowalski, zgorzniały weteran wojny w Korei, ratuje z opresji azjatyckiego emigranta, choć sam jest patentowanym rasistą. Reżyser wyśmiał natomiast pogłoski, jakoby miał zamiar po raz szósty powrócić do roli Brudnego Harry'ego. Fanów policjanta, wierzącego tylko w siłę swego Magnum, może pocieszy fakt, że i Kowalski jest niezgorszym twardzielem.