"U nas wszystko dobrze"
Arno Geiger

Wyd. Muza 2009


36-letni Philipp Erlach wprowadza się do wiedeńskiej willi, zapisanej mu przez zmarłą niedawno babcię. Od razu, co z pozoru wydaje się rzeczą naturalną, przystępuje do porządkowania pełnego mebli i bibelotów domu. Beznamiętnie wyrzuca do kontenera wszystko, co wpadnie mu w ręce. Dlaczego miałby zajmować się ludźmi, którzy, jak mówi, nigdy nie zajmowali się nim?



Reklama

Przedmioty prowadzą bohatera przez różne wydarzenia z historii Austrii. Rok 1938, już po Anschlussie. Wkroczenie wojsk radzieckich do Wiednia w 1945, traktat państwowy z 1955, lata 70., przełom 1989, wreszcie rok 2001. Przeszłość na każdym kroku stawia przed nim znaki zapytania. Armatnia kula wieńcząca poręcz schodów, która "w każdej porządnej rodzinie byłaby czymś, do czego odnoszą się pierwsze wspomnienia", Philippowi nie mówi prawie nic. Podobnie jak obecne wszędzie zdjęcia. A skoro tak, to zaczyna snuć własną wersję wydarzeń - niechronologicznie, buńczucznie, zwracając uwagę na to, co ważne dla niego.

Philipp jest ofiarą swojej rodziny - rodziny, w której zawiodła komunikacja. I to na wszystkich poziomach. Bohaterowie Geigera przypominają kule bilardowe - przedmioty, dla których jedynym rodzajem interakcji jest odbijanie się od siebie z mniejszą lub większą siłą. Fizycznie zajmują tę samą przestrzeń, ale ich umysły to już oddzielne, zamknięte światy. Życie wewnętrzne każdego z nich biegnie osobnym torem, a jeśli dochodzi do spotkań, prawie zawsze są to kolizje.



Geiger bezlitośnie wskazuje, jak brak komunikacji, połączony z zawiłą historią z pozoru tylko spokojnej, sielskiej Austrii, zatruł dusze kilku pokoleń jej obywateli. Uporczywe milczenie i towarzyszące mu napięcie, w niewidoczny sposób narastające gdzieś pod powierzchnią życia codziennego, doprowadziły do powstania chorobliwej neurozy.

Reklama

Jest jednak w tym obrazie otwarcie na przyszłość. Geiger należy do tzw. trzeciego pokolenia. Gdy rozlicza przeszłość swoich dziadków, są to dla niego rozliczenia tylko historyczne. Dlatego gdy pojawia się problem austriackiego uwikłania w nazizm, Geiger mówi o nim niejako przy okazji. Wydarzenia związane z Anschlussem Austrii pojawiają się więc tylko w formie migawek: z letnich obozów Hitlerjugend, wyjazdu sąsiadów żydowskiego pochodzenia czy aresztowania jednego z bohaterów. Obrazy te nie niosą ze sobą żadnego ładunku emocjonalnego - są neutralne, tak jak neutralni stali się nagle po wkroczeniu wojsk radzieckich kuzyni jednego z bohaterów.

Stosunkiem do przeszłości Geiger doskonale wpisuje się w tendencje charakterystyczne dla pokolenia młodych austriackich pisarzy, którzy w przeciwieństwie do Bernharda czy Jelinek zrezygnowali z literatury rozrachunkowej. Przeszłość zamykają na cztery spusty.