"Jeszcze rok"
(oryg. "One More Year")
Sana Krasikov
Przeł. Michał Kłobukowski
Wyd. Czarne, 2010
Ocena 4/6



„Konstantynopol był drugim Rzymem, Moskwa jest trzecim i ostatnim, a czwartego nie będzie” – przekonuje z zapałem spikerka radiowa w jednym z opowiadań ze zbioru „Jeszcze rok” w 860. rocznicę założenia miasta. Mieszkańcy Europy Wschodniej przywykli do zapewnień, że przyszło im żyć w najlepszym ze światów. Stara śpiewka, ale równie nieprawdziwa jak ta, że w Stanach pieniądze leżą na ulicy, a zdobycie amerykańskiej wizy oznacza przepustkę do lepszego życia. A jednak bohaterowie opowiadań Sany Krasikov będą uparcie wierzyć w amerykański sen, tak jak kiedyś wierzyły w niego tysiące obywateli zza żelaznej kurtyny, marząc o tym, by pewnego dnia zawitać w rodzinne strony w nowym aucie i z plikiem dolarów w portfelu.






Reklama

Nasza literatura dość brutalnie rozprawiła się z mitem polskiego imigranta za oceanem, uwypuklając obraz upodlonego „szczuropolaka”, nędzarza z Greenpointu, który wykupił bilet w jedną stronę. Sana Krasikov, młoda pisarka amerykańska ukraińskiego pochodzenia, jest dla swoich bohaterów łaskawsza. Jej debiutancka książka „Jeszcze rok” to wielobarwny zbiór miniatur, krótkich opowiastek z życia wschodnioeuropejskich imigrantów w USA, opowiastek tak różnych, jak różni są bohaterowie każdej z nich. Mamy więc historię młodej Gruzinki, która godzi się na dwuznaczny układ, wprowadzając się do mieszkania sędziwego mężczyzny, rzecz o muzułmance z Taszkientu zbuntowanej przeciwko mężowi poligamiście, o młodej Rosjance tkwiącej w nieudanym małżeństwie, zawartym pochopnie dla zielonej karty, wreszcie – o człowieku sukcesu, który u szczytu kariery postanawia wrócić do Rosji i pogrąża się w dewocji.

Najciekawsze u Krasikov są momenty, gdy dochodzi do spotkań dwóch światów, tych krótkich spięć między wschodnią melancholią a zachodnim optymizmem, między sentymentalizmem a wykalkulowanym luzem. Wspólnym doświadczeniem bohaterów opowiadań jest bowiem dramat nieprzystosowania. Imigranci nie przynależą w pełni do żadnej z ojczyzn – to ich łączy. Jedno z lepszych opowiadań w zbiorze stanowi opis spotkania dojrzałego mężczyzny z córką dawnej ukochanej. Spotkanie musi zakończyć się fiaskiem. Jak bowiem opowiedzieć wychowanej w kapitalizmie, wyzwolonej dziewczynie o życiu w Związku Radzieckim? Jak wytłumaczyć, że nie mógł poślubić jej matki, bo to uniemożliwiłoby mu zamieszkanie w Leningradzie? Podobnie porażką kończy się też próba dialogu między mieszkającą w USA matką a pozostawionym w Gruzji synem. Ostatecznie jedynym sposobem porozumienia tych dwojga okażą się drogie gadżety zza oceanu, przysyłane osamotnionemu nastolatkowi.

Tytuł „Jeszcze rok” umiejętnie oddaje stan zawieszenia, w jakim znajdują się bohaterowie, poczucie tymczasowości ich życia. Życiowe wybory imigrantów z opowiadań Krasikov bywają koniecznością, częściej jednak są ucieczką – od wschodnioeuropejskiej stagnacji i poczucia bezsilności. Książkowe postaci to zbiegowie z tej części świata, gdzie wszystko z rezygnacją przyjmuje się jako dopust boży, a ludzie niczym uniform wdziewają co dzień wieczny grymas niezadowolenia. Opowiadania Krasikov – jak na prozę debiutantki – wydają się zaskakująco dojrzałe. Urodzona na Ukrainie, wychowana w Gruzji, a obecnie mieszkająca w Stanach pisarka doskonale zna opisywane przez siebie, diametralnie różne rzeczywistości. Młoda autorka świetnie radzi sobie z krótkimi formami, potrafi też nakreślić wiarygodne portrety, umiejętnie naprowadzając czytelnika na to, co niewypowiedziane w dialogach. „Jeszcze rok” to rzecz godna polecenia.

Reklama