Otwierająca cykl "Diuna" powstała w latach 60. ubiegłego wieku i otrzymała dwie najbardziej prestiżowe nagrody w dziedzinie SF, Hugo (1965) i Nebula (1966). W Polsce ukazała się w roku 1987; okładka i rysunki do obecnego bibliofilskiego wznowienia wyszły spod ręki Wojtka Siudmaka.

Pomimo upływu czterech dekad "Diuna" nie zestarzała się ani trochę, a nawet nabrała nowych znaczeń. Zawiera to, co dziś w SF modne: rozgrywki polityczne na wielką skalę, manipulacje historią, eksperymenty genetyczne prowadzące do wyhodowania geniusza, który odegra kluczową rolę w rozwoju wydarzeń. Herbert uchodzi też za prekursora fantastyki ekologicznej.

Jego Diuna to pustynna planeta, na której występuje melanż - to rodzaj narkotyku o niemal czarodziejskich właściwościach. Woda jest tam na wagę złota, a kto chce przetrwać, musi stosować się do surowych reguł tej krainy.

Gdy Herbert zabierał się za cykl o Diunie, ekologia wydawała się efektowną abstrakcją; dziś wpływa na losy całych narodów, a jutro zadecyduje o przetrwaniu.
"Diuna" jest jedyną w swoim rodzaju powieścią prezentującą bogactwo i złożoność powieściowego świata. Poza "Władcą Pierścieni" nie znam niczego, co można by do niej porównać, napisał klasyk SF i jeden z jej największych autorytetów, Arthur C. Clarke. Istotnie, bogactwo, spójność i oryginalność scenografii w połączeniu z iście bizantyjskimi intrygami sprawiają, że czas nie ima się tego dzieła tak jak innych.

Nawet ekranizacja "Diuny" ze Stingiem w roli głównej dziś nie budzi tak wielu kontrowersji. Pomimo meandrów historii kosmos Franka Herberta przetrwał i ma się całkiem dobrze.

Frank Herbert: Diuna. Tłum. Marek Marszał. Rebis 2007, cena 55 zł










Reklama