Atmosfera przed premierą siódmego "Pottera" była podkręcana od wielu miesięcy. A to Rowling oznajmiała, że zginie ktoś z głównych bohaterów, a to hakerzy twierdzili, że włamali się do systemu wydawnictwa Bloomsbury (publikującego powieści w Wielkiej Brytanii) i zdobyli treść książki, wreszcie media publikowały informacje o milionach funtów włożonych w zabezpieczenie wydrukowanego już nakładu przed złodziejami. I to wszystko dlatego, że na rynku miała pojawić się kolejna książka o młodym czarodzieju.

Oczywiście, stawka była ogromna. Pierwszy tom sagi o Potterze rozszedł się w nakładzie przekraczającym 107 mln egzemplarzy i jest najlepiej sprzedającą się powieścią w historii literatury. Na liście bestsellerów wszech czasów wszystkie tomy znalazły się w pierwszej dwudziestce. Najnowszy pobił wszelkie rekordy: tylko w ciągu pierwszego weekendu sprzedaży nabywców znalazły 72 mln egzemplarzy, a przecież nie są dostępne jeszcze żadne tłumaczenia. Harry Potter to jednak nie tylko nieprzerwany strumień wielkiej gotówki, płynący do autorki i wydawców i nie tylko olbrzymia, samonakręcająca się machina promocyjna. To przede wszystkim porządna rozrywkowa literatura, oparta na najlepszych wzorcach, sprawnie skonstruowana i budząca emocje. O wiele zresztą większe niż na to zasługuje (szczególnie gdy dochodzi do rozpatrywania problemu, czy książki o Potterze są narzędziem szatana). "Harry Potter i śmiertelne relikwie" (taki jest wstępny tytuł polskiego tłumaczenia) dowodzi przy tym, że J.K. Rowling z każdą książką stawała się dojrzalsza i pewniejsza siebie. Tak jak dojrzalsi stawali się zarówno bohaterowie, jak i czytelnicy jej powieści.

Zgodnie z obietnicami "Deathly Hallows" to zamknięcie całego cyklu. Rozwiązują się wszystkie wątki, odsłaniają tajemnice i dochodzi do ostatecznego starcia Harry'ego Pottera z Voldemortem. Rowling zaburzyła też znany z dotychczasowych powieści układ. Tym razem bohaterowie nie trafiają do Hogwartu, by dokończyć czarodziejską naukę. Potter i jego przyjaciele - Hermiona i Ron - ukrywają się przed Śmierciożercami. Zaszczuci, ścigani przez żądnych krwi sługusów Voldemorta, każdego dnia muszą walczyć o życie. Magia już dawno przestała być dla bohaterów jedynie szkolnym przedmiotem, ale dopiero teraz odsłania swoje prawdziwe, mroczne oblicze. Trochę tak jakby Harry Potter, osiągnąwszy wiek dojrzały, nagle musiał stanąć twarzą w twarz z całym brudem i złem świata.

"Śmiertelne relikwie" to bowiem najbardziej ponura i gorzka część sagi o Harrym Potterze. Tu nie ma już miejsca na beztroskę i refleksję. Świat czarodziejów okazuje się światem zdrajców i morderców, obdarzonych potężną mocą ludzi, których interesuje tylko władza. Nawet lord Voldemort nie jest pokazany jako wcielenie chaosu, a raczej jako wyrachowany, okrutny czarnoksiężnik, który dąży do podporządkowania sobie zarówno świata magii, jak i świata Mugoli (czyli ludzi nieposiadających mocy magicznych). Czarodzieje traktujący samych siebie jako rasę panów automatycznie przywodzą na myśl zbrodnicze totalitaryzmy.

I chociaż Rowling stara się chwilami zrównoważyć grozę lżejszymi, zabawnymi epizodami, powieść wywiera jednak wyjątkowo ponure wrażenie. Pod względem literackim to najlepsza część sagi: dopracowana, przemyślana, trzymająca w napięciu. Jednak najmłodsi fani Harry'ego Pottera chyba nie powinni jej jeszcze czytać.


J.K. Rowling "Harry Potter and the Deathly Hallows", Bloomsbury 2007










Reklama