John Irving - "najbardziej europejski pisarz amerykański", jak nazywają go krytycy - spotkał się we wtorek późnym wieczorem z warszawskimi czytelnikami. Okazją do odwiedzin w Polsce stało się polskie wydanie najnowszej książki Irvinga "Ostatnia noc w Twisted River". Ulubieniec amerykańskich czytelników i filmowców przyznał, że czuje się bardzo związany z XIX-wieczną europejską tradycją literacką. Uwielbia długie powieści realistyczne - Balzaka, Dickensa, Flauberta. "Jestem pisarzem staroświeckim. Piszę XIX-wieczne powieści, w których zawsze obowiązywało wiele reguł. Wierzę w dobrą intrygę, rozwój postaci, w efekt upływającego czasu" - wyznał John Irving. Krytycy nazywają go "najbardziej europejskim pisarzem amerykańskim".

Reklama

Tą fascynacją "prawdziwymi" powieściami Irving tłumaczy swoją oryginalną technikę pisarską - każdą powieść rozpoczyna od ostatniego zdania. "Wielcy realiści nauczyli mnie, że powieść ma swoją mechanikę, podobnie zresztą jak utwór muzyczny. Ostatnie zdanie jest jakby zwieńczeniem, ostatnim akordem. Jeżeli wiem, gdzie chcę dojść, jak zabrzmi ten ostatni akord, to mogę pisać. Z rozpoczynaniem od końca ściśle związany jest fakt, że nigdy nie napisałem powieści bez wcześniejszego sporządzenia jej planu" - powiedział Irving.

Irving należy do pisarzy, którzy potrzebują dużo czasu na każdą książkę - przeciętnie pięć lat. "Pisarstwo daje wielką satysfakcję. Przez całe lata układam sobie w głowie przygody moich bohaterów, ich dialogi i jest to jakby moje prywatne doświadczenie wzbogacające moje życie wewnętrzne. W dodatku mogę to robić gdziekolwiek - w samolocie, we własnym domu, w kawiarni i niczego poza kartką papieru i długopisem nie potrzebuję, jestem niezależny od wszystkiego" - mówił Irving.

Większość postaci z powieści Irvinga to ofiary własnej wrażliwości i dramatów rodzinnych, na które nie mają najmniejszego wpływu, charakterystyczne dla autora jest też gorzkie poczucie humoru i świadomość, że życiem ludzkim kieruje przypadek. "Zrozumiałem to dość wcześnie. W swoim czasie ciekawy byłem, jak to jest na wojnie i bardzo byłem rozczarowany, że ominął mnie Wietnam - moja dziewczyna przypadkiem zaszła w ciążę i wcześnie zostałem mężem i ojcem. Po kilku latach, kiedy wielu moich kolegów ze szkoły wojskowej, uczestników wojny w Wietnamie, leżało już w grobie, zrozumiałem, że pomiędzy mną a okropnościami wojny stanął tylko przypadek, który - być może - zadecydował o całym moim życiu" - mówił pisarz.

Reklama

Urodzony 2 marca 1942 r. w Exeter w USA Irving wielokrotnie wplatał w powieści wątki autobiograficzne. W "Regulaminie tłoczni win" wspomina dziadka, pioniera amerykańskiego położnictwa, Exeter z czasów swojego dzieciństwa, często zabiera też czytelników do Wiednia, gdzie w latach 60. studiował historię sztuki i filozofii. Irving powtarza, że przyczyną wielu porażek jest przecenianie talentu i niedocenianie ciężkiej pracy oraz warsztatu. Sam jako dziecko był wątły i chorowity, miał dysleksję, nic więc nie wskazywało, że zostanie zapaśnikiem i pisarzem. "Wziąłem swój brak talentu na serio. Skoro byłem słaby, musiałem się z tego podnieść" - mówił pisarz.

Sławę przyniosła mu dopiero czwarta książka, "Świat według Garpa", która została zekranizowana i rozpoczęła flirt Irvinga z Hollywood. Ukoronowaniem filmowej kariery był dla niego odebrany w 2000 r. Oscar za scenariusz do filmu "Wbrew regułom", na podstawie powieści "Regulamin tłoczni win". Zekranizowane zostały także "Hotel New Hampshire", "Modlitwa za Owena" (film "Simons Birch") i "Jednoroczna wdowa" (film "Drzwi w podłodze"). "Mam jakby dwa życia - pisarza i filmowca, więc mogę się wypowiadać autorytatywnie. Pisarstwo daje tyle samo satysfakcji, ile frustracji przynosi pisanie scenariuszy. Za żaden nowy scenariusz raczej już się nie wezmę" - deklaruje pisarz.

Ostatnia, dwunasta powieść Johna Irvinga, "Ostatnia noc w Twisted River", została uznana za Książkę Roku 2009 przez dziennik "Financial Times". W Polsce opublikowało ją wydawnictwo Prószyński i S-ka.