Pilipiuk ze swoim temperamentem pisarskim rozminął się z epoką. Świetnie odnalazłby się przed wojną, drukując popularne powieści w odcinkach i zasypując księgarnie hurtowo pisanymi historiami. Autor jest zresztą w pełni świadomy swej grafomanii i oświadcza, że skoro nie dorównuje poziomem Jackowi Dukajowi czy Markowi Huberathowi, to przebije ich nakładem.

Reklama

"Czerwona gorączka" ujawnia nieco ambitniejsze oblicze Pilipiuka. Brak tu pośpiechu i wesołkowatości, a niektóre pomysły aż proszą się o rozwinięcie, choćby ukazanie komunizmu jako wirusa na podobieństwo grypy lub historia pociągu widma z ciałem Piłsudskiego, straszącego w pierwszych latach PRL-u. Momentami zniechęca niewyszukany język, dobre opowiadania przecinane są słabszymi. I właśnie ta nierówność sprawia, że "Czerwona gorączka" to dobre wprowadzenie do twórczości Pilipiuka.

O ile autorzy głównego nurtu polskiej fantastyki nie unikają literackich eksperymentów i krytycznych aluzji do współczesności, o tyle autor "Dziedziczek" zapełnia kolejne strony nieskomplikowaną frazą i linearną historią, zaś zamiast klnąć na biedę, bite dzieci i wyzysk w korporacjach, opisuje Polaka sprytnego i dzielnego, zaś samą Polskę momentami mocarstwową. Naiwność tej wizji nie ulega wątpliwości, podobnie jak szczerość, z którą została przedstawiona.



"Czerwona gorączka"
Andrzej Pilipuk, Fabryka Słów 2007