Ciemne, klaustrofobiczne mieszkanie jest jak więzienie. Krzesła widowni otaczają z czterech stron przestrzeń gry. Siedzimy blisko bohaterów dramatu, jakbyśmy byli zamknięci z nimi w jednym pokoju. Żyją tu Trudi i Eugen. Mimo że są dorośli, nigdy nie wychodzili na zewnątrz. Nie wiedzą, co to blask słońca, zieleń roślin, szum wiatru. Są półślepi, z braku ruchu często puchną im z nogi. Nazywają siebie dziwoludami.



Władczynią tego świata jest pani Maria. Ona decyduje o najdrobniejszych szczegółach ich egzystencji, jest sprawczynią chorej izolacji. A przecież nikt nie ma prawa pozbawiać ludzi wolności. Pani Maria ma powód - popełniła kiedyś grzech. Cierpienie Trudi i Eugena jest częścią kary, jaką sobie wymierzyła. Jest jeszcze Heizig, który próbuje "rozbić” klatkę męczeństwa, w jakiej żyją bohaterowie.



Trudi i Eugen mogliby przecież wyjść z mieszkania. Pani Maria nie byłaby ich w stanie zatrzymać. Dlaczego tego nie robią? Bo nie można pragnąć rzeczy, których się nie zna. Trzyma ich niewidzialna, lecz mocna smycz. Ta smycz jest w ich głowach. Przecież znamy takich ludzi. Dźwigają bagaż, który dostali nie z własnej winy.

W świat dziwoludów łatwo wniknąć także dzięki rewelacyjnemu aktorstwu. Dorota Lulka jako Trudi i Dariusz Siastacz stworzyli ciepłe postaci dzieci zamkniętych w ciałach dorosłych. Pani Maria (Małgorzata Talarczyk) pokazała wstrząsające studium poczucia winy. Eugeniusz Kujawski dał Heizigowi spokój, rozsądek, a jednocześnie rys cierpienia.



Villqist spektaklem w Teatrze Miejskim w Gdyni pyta - co to jest wolność? Człowiek jej pozbawiony traci godność. Wolna wola jest przecież jedną z podstaw człowieczeństwa. Trudi i Eugen wiedzą, że są dziwoludami. Są pogodzeni ze swoją innością. Pragną spokoju, chcą decydować o sobie. Tego im jednak nie wolno. Czy w takich warunkach można mówić o wolności? Można. Wyrażenie sprzeciwu jest aktem wolności samym w sobie. I to w końcu udaje się nawet dziwoludom.



Ta historia wydaje się daleka od rzeczywistości. Inspiracją Ingmara Villqista była opowieść, którą słyszał w dzieciństwie. W latach 50. na Śląsku znaleziono w starej kamienicy staruszkę i dwoje ludzi w średnim wieku, którzy żyli w totalnej izolacji. Dlaczego? Nie wiadomo. Treść dramatu jest całkowitą kreacją.





"Kompozycja w słońcu"

Ingmar Villqist

reż. autora

Teatr Miejski w Gdyni

































Reklama