W ramach trwającego wciąż w Centrum Sztuki Współczesnej w Warszawie festiwalu Wydarzenia Teatru Off-u, Scena Plastyczna KUL pokazała spektakl "Bruzda", który swoją premierę miał 11 listopada 2006 roku. To, co jest w spektaklu zauważalne od razu, na pierwszy rzut oka, to obecność twórcy i reżysera, Leszka Mądzika, który pierwszy raz wystąpił obok aktorów. Kolejną niezwykle ważną zmianą jest to, że spektakl "Bruzda" odbywa się w pełnym świetle, a nie jak dotychczasowe przedstawienie w ciemności, oświetlanej jedynie niewielkim, punktowym światłem.

Dlaczego Leszek Mądzik zdecydował się na złamanie własnej, budowanej ponad 30 lat konwencji? "Ta myśl dojrzewała we mnie od dawna. Od wielu lat bardzo ubolewałem nad tym, że w swoich spektaklach nie mam kontaktu z aktorami, że nie mogę bezpośrednio nimi kierować, przekazywać im swojej energii i emocji. Dotychczas podczas spektaklu jedynym łącznikiem między mną a aktorem był snop światła, którym prowadziłem aktora" - opowiada reżyser.

Spektakl rozpoczyna się od sceny, w której Leszek Mądzik wwozi na taczce wielką kulę z papieru, wyrzuca ją, sypie się zborze. Z kuli papieru wyłania się człowiek. Powoli wchodzi w rynnę wypełnioną wodą. Reżyser obmywa mu nogi, doprowadza do blejtramu, na którym rozpięty jest szary papier. Aktor pada przed siebie, rozrywając papier, uderzając głową z rynnę. Reżyser obmywa mu głowę, nogi i pomaga wstać. Tak wygląda pierwsze kilka minut "Bruzdy".

O czym jest ten spektakl? Co symbolizuje ten upadek? "W zasadzie każda interpretacja jest dobra" - mówi twórca Sceny Plastycznej KUL. "To jak odczytujemy spektakl zależy od tego, w jakim momencie własnego życia się znajdujemy, co szczególnie uderza nas w otaczającej rzeczywistości, z jakimi myślami przychodzimy do teatru".

Niezależnie jednak od tego, co wnosi ze sobą widz do teatru i jak będzie interpretował spektakl, pewne jest, że "Bruzda" to przede wszystkim bardzo osobiste wyznanie reżysera. Jest pokazaniem drogi człowieka od narodzin do śmierci, ale również metaforą zmagań artysty z mówieniem o sprawach ostatecznych.







Reklama