Gabriela Muskała to świetna aktorka. Przez lata w łódzkim Teatrze Jaracza, ostatnio w warszawskim Dramatycznym grała zapadające w pamięć role. Nigdy jednoznaczne, zawsze bogate trudne do określenia barwy. Ulotne, delikatne, doprawione bólem codzienności, krzykiem konkretu. Pamiętam jej Agnes od Boga i Marylin Mongoł. Wciąż mam apetyt na więcej.

Reklama

Monice Muskale zawdzięczamy polskie przekłady niemieckich klasyków współczesności - Bernharda, Mullera, Schwaba. Czasem sięgam po nie, by przeczytać fragment. Jasność stylu, idealna znajomość frazy. Ciągle chcę więcej.

Gabriela Muskała + Monika Muskała = Amanita Muskaria. Siostrzany duet zadebiutował sześć lat temu monodramem "Podróż do Buenos Aires". Na scenę przeniósł go Marian Półtoranos, w roli głównej obsadzając Gabrielę. Spektakl zdobył szereg ważnych nagród. Rozbudził apetyt na więcej.

No i teraz otrzymujemy to, na co czekaliśmy. "Daily Soup" to już wyższa szkoła dramaturgicznej jazdy: zamiast jednej aktorki, czworo wykonawców. Cztery życiowe historie, trzy pokolenia, upiory przeszłości, kompleksy dnia dzisiejszego. Babka (Danuta Szaflarska) żyje już tylko wspomnieniami, co chwila nucąc lwowskie piosenki. Matka (Halina Skoczyńska) krząta się w kuchni. Jej jedyna chwila szczęścia to 2549 odcinek tasiemca "Sukces i szczęście". Gdy go ogląda, przez kwadrans ma jedno i drugie. Ojciec (Janusz Gajos) sprzedaje leki na zaparcie. Tłumienie permanentnej wściekłości coraz gorzej mu wychodzi. Córka (Anna Grycewicz) jedzie na głodówkę, by oczyścić organizm. Ale go nie oczyści. Brud przechodzi z pokolenia na pokolenie.

Reklama

Przedstawienie Małgorzaty Bogajewskiej mogło być drapieżnym obrazkiem z życia współczesnych strasznych mieszczan. Kawałkiem małego, ale bezkompromisowego teatru. W końcu sceny z życia toksycznych rodzin to w istocie samograje. A "Daily Soup" wydaje się w tej dziedzinie materiałem wzorcowym. Ludzka menażeria portretowana przez Amanitę Muskarię przybiera w swych fobiach i lękach rozmiarów monstrualnych. Z chwili na chwilę ogromnieje. Gdybyśmy byli na lepszym spektaklu, można by było odnieść wrażenie, że w swej karykaturalnej groteskowości rozsadzi scenę. Że ochłapy nienawiści zaleją i nas na widowni.
Nic z tych rzeczy.

Widowisko nie przekracza ram bezpiecznego stereotypu. Co z tego, że mówi się tu otwartym tekstem o wszelkich fizjologicznych dolegliwościach, że siostry nie retuszują językowych wulgarności? Nihil novi. Szkoda talentów świetnych aktorów. Wspaniała we wrocławsko-łódzkich rolach Skoczyńska męczy się rolą absolutnie nie dla niej, Gajos strzepuje z siebie postać jak brud z marynarki. Grycewicz nie do końca wie, jakie jest jej prawdziwe zadanie. Tylko Danuta Szaflarska chwilami przejmująco kreśli portret staruszki - wiecznego dziecka.

Bo "Daily Soup" to kiepska literatura i marny materiał dla teatru. Ta zupa na danie dnia kopmletnie się nie nadaje.

"Daily Soup”"
Amanita Muskaria, reż. Małgorzata Bogajewska
Teatr Narodowy w Warszawie, premiera 26 maja