Operę - określaną przez znawców jako operę heroiczną, popularną w XIX w. - wyreżyserował Carlus Padrissa z katalońskiej formacji teatralnej La Fura dels Baus. W środę obyło się spotkanie z reżyserem, który opowiedział o własnej interpretacji wielkiego - trwającego ponad 5,5 godz. dzieła francuskiego kompozytora.

Reklama

"Gdy wpisałem słowo >>Trojanie<< w wyszukiwarce Google i gdy wynik jednoznacznie wskazał na wirusy komputerowe o tej samej nazwie to uświadomiłem sobie, że idea wirusa i jego podstępnego działania jest stale obecna w naszej kulturze. I choć wielbiciele Berlioza mogą być obruszeni moją wizją jego dzieła to jednak uznałem, że historia Trojan jest dobrą metaforą zniszczenia jakie może przynieść nam każda cywilizacja" - mówił Padrissa.

Jego zdaniem, każde społeczeństwo na każdym poziomie rozwoju charakteryzuje chęć zniszczenia, by na gruzach starej cywilizacji mogła powstać nowa. "To dotyczy także nas. Gdybyśmy znaleźli się w jakimś raju to zniszczylibyśmy go, ponieważ taka jest nasza natura, że musimy niszczyć i dalej tworzyć" - tłumaczył reżyser.



W spektaklu wykorzystano futurystyczną scenografię, która służy pesymistycznej wizji reżysera. Widowisko przedstawione jest w nowoczesnej aranżacji. Łączy w sobie elementy wyimaginowanej gry komputerowej stopniowo opanowującej współczesny świat z konsekwencjami rozwoju nowych technologii, które zagrażają bezpieczeństwu państw i społeczeństw. Upadek Troi reżyser przedstawia jako rezultat wojny, która tak jak współcześnie wirusy informatyczne, niszczy społeczeństwo.

Reklama

"Nasi Trojanie zarażają się wirusem przegrywając wojnę z Grekami. Przenoszą się do Kartaginy, miejsca gdzie panuje miłość i dobrobyt, ale opuszczają ten raj i przenoszą się bardzo daleko, w naszym wypadku przenoszą się na Marsa, ponieważ Ziemia jest już całkowicie zniszczona" - opowiadał reżyser.

Libretto do opery Berlioz napisał na podstawie drugiej i czwartej księgi "Eneidy" Wergiliusza. Opera składa się z pięciu aktów "Równina pod Troją", "Troja", "Pałac w Kartaginie", "Ogrody Dydony" i "Port w Kartaginie". Widowisko przedstawia zdobycie i zburzenie Troi, w tym dramatyczne samobójstwo córki króla Priama Kasandry. Z płonącej Troi ucieczką ratuje się Eneasz, który wraz z innymi Trojanami przybywa do Kartaginy, gdzie przyłącza się do obrony tego miasta-państwa przed wojskami barbarzyńskiego króla Numidii Jarbasa. W Eneaszu zakochuje się królowa Kartaginy Dydona. Miłość ta jednak kończy się tragicznie, gdy Eneasz uświadamia sobie, że musi opuścić Dydonę i wypłynąć do Italii, by stać się - zgodnie z przepowiedniami bogów - protoplastą Rzymian.

Reklama



"To będzie najlepsza inscenizacja tego spektaklu, który swoją premierę miał w październiku 2009 r. w Walencji, a następnie był grany w Petersburgu" - zapewnił reżyser opery. Dodał też, że jest pod wrażeniem polskich wykonawców "Trojan", m.in. grającej rolę Dydony śpiewaczki Anny Lubańskiej, którzy umożliwili mu psychologiczne pogłębienie postaci antycznego dramatu.

Hector Berlioz określany jest twórcą symfonii romantycznej, którego twórczość nadała kierunek rozwoju XIX-wiecznej symfonice. O swojej fascynacji Wergiliuszem, m.in. podczas tłumaczenia czwartej księgi "Eneidy", wspomina w swoich "Pamiętnikach". "Czułem jak pierś mi wzbiera, głos zmienia się i łamie! (...) wreszcie przy wersie >>Quasesivit caelo lucem ingemuitque reperta<<, przy tym wzniosłym obrazie Dydony, która szuka w niebiosach światła i jęczy, odnajdując je, chwyciło mnie nerwowe drżenie - nie mogąc mówić dalej nagle się zatrzymałem" - pisze francuski kompozytor.

Spektakl powstał w koprodukcji z Teatrem Maryjskim w Sankt Petersburgu i Palau de les Arts Reina Sofia w Walencji. Za muzyczną interpretację dzieła odpowiada rosyjski dyrygent Valery Gergiev. Po raz pierwszy "Trojanie" zostali wystawieni w 1863 r. w Paryżu.