Trwa ładowanie wpisu

Przed laty większość spektakli telewizyjnej sceny transmitowana była na żywo podczas gry aktorów w studiu. Stopniowo jednak zrezygnowano z tej formy na rzecz emisji wcześniej nagranych i zmontowanych materiałów.

W październiku - po ponad 50. latach przerwy - na antenie TVP1 powrócono do formuły prezentowania Teatru TV na żywo. Przedstawienie "Boska" z Krystyną Jandą w roli głównej, reżyserowane przez Andrzeja Domalika, spotkało się z ogromnym zainteresowaniem widzów i internautów. Przed telewizorami zasiadło 2 mln 776 tys. osób (dane TNS OBOP). Była to największa widownia Teatru Telewizji od ponad 11 lat, czyli od początku 2000 roku. Spektakl oglądał co piąty Polak mający w tym czasie włączony telewizor.

Widzowie Telewizji Polskiej po raz pierwszy sami decydowali o formie i jakości odbioru spektaklu. "Boską" można było obejrzeć tradycyjnie w TVP1, w TVP HD oraz w internecie na stronie www.boska.tvp.pl. Internetowa odsłona spektaklu "Boska", podczas której telewizja publiczna umożliwiła internautom oglądanie transmisji z czterech różnych kamer, cieszyła się rekordową popularnością. W dzień spektaklu strona zanotowała 182 tys. odsłon.

Reklama

"Spektakl grany na żywo ma jednak inne emocje, atmosferę. Spektakle robione w podobny sposób jak filmy, ujęcia wielokrotnie powtarzane, poprawiane, potem montowane to zupełnie inna +sztuka+. Wszyscy aktorzy grający wiele w teatrze wiedzą, co znaczy poprowadzić rolę od początku do końca, konstruować ją każdego wieczora. Czują tę różnicę także widzowie. Poza tym to działa na wyobraźnię, to +na żywo+, bez żadnego poślizgu czasowego, bez ratunku, jeśli cokolwiek się zdarzy" - podkreśliła w rozmowie z PAP Krystyna Janda, która w "Boskiej" stworzyła postać okrzykniętej mianem "najgorszej śpiewaczki świata" - Florence Foster Jenkins.

Pytana o to, jakie to uczucie - grać spektakl na żywo, ale ze świadomością, że oglądają go ludzie nie tylko na widowni, ale także w swoich domach, przed odbiornikami i może ich być nawet kilka milionów, aktorka odparła: "Dla mnie było to paraliżujące, ale wiedziałam, że jestem gotowa na wiele. Czułam się sparaliżowana, a jednocześnie +uskrzydlona+".

Po pokazie "Boskiej" na żywo internauci w znakomitej większości uznali powrót do prezentacji spektakli Teatru TV na żywo, za świetny pomysł. Niektórym jednak nie spodobał się udział publiczność w studio, z którego przedstawienie było transmitowane. "Widownia w studio przeszkadzała mi, gdyż nie potrzebuję podpowiadania, kiedy mam się śmiać i czy w ogóle mam się śmiać. To moja sprawa co mnie śmieszy, a co nie" - napisał jeden z internautów.

Reklama

Janda uznała, że w tej konkretnej sztuce udział publiczności był jednak potrzebny.

"W tej sztuce była potrzebna, bo jest wpisana w treść sztuki, jedna z postaci wchodzi z widowni, i są w tej sztuce sceny występów, a wtedy widownia prawdziwa zamienia się w widownię z tej sztuki. Poza tym jest dużo kwestii mówionych bezpośrednio, właśnie do publiczności. Zresztą reakcje widowni w naszym studio były na drugim planie dźwiękowym, specjalnie, żeby publiczności przed telewizorami nie przeszkadzać. Może w innych spektaklach widownia nie jest potrzebna" - oceniła.



W jej opinii trzeba zwrócić uwagę, że reżyserem spektaklu w Teatrze Polonia jest pan Andrzej Domalik i reżyserem jego przeniesienia, transmisji w TVP - również.

"To są decyzje reżysera, pewnie każdy kolejny reżyser podejmie je indywidualnie, zależnie do tego, jaki spektakl będzie przenosił, jaki gatunek teatralny, w szczególności. Widownia milcząca, skupiona, np. oglądająca tragedię grecką, niewątpliwie jest niepotrzebna" - powiedziała Janda

W tym roku spektakli teatralnych na żywo w Teatrze Telewizji już nie będzie, ale jak powiedziała PAP rzeczniczka TVP Joanna Stempień-Rogalińska - kolejne pokazy planowane są w nowym roku.

Po sukcesie "Boskiej" premiera kolejnego spektaklu Teatru Telewizji "Kontrym" (reż. Marcin Fischer), który można było obejrzeć 7 listopada, również odnotowała znakomite wyniki. Sztukę Marka Pruchniewskiego obejrzało 1 mln. 408 tys. osób, pomimo tego, że przedstawienie nie było grane na żywo. Kolejną premierą Teatru Telewizji będzie sztuka Rona Hutchinsona "Księżyc i magnolie", komedia o kulisach funkcjonowania przedwojennego Hollywood, którą TVP1 zaprezentuje 5 grudnia.