Marius von Mayenburg deklaruje, że chce opowiadać o naszych czasach i współczesnych yuppies. W "Brzydalu" pokazuje chorobę świata. Pisze o obsesyjnej dbałości o wygląd, wyścigu szczurów oraz komercyjnym, propagwanym przez media modelu życia. Ale nie wchodzi głębiej, nie szuka przyczyn. Opisuje tylko chore mechanizmy w przesiąkniętym złem świecie. Wszystkim rządzi marketing. Wszystko jest produktem - od banalnej wtyczki 2KC, przez miłość, po ciało.
Reżyser Grzegorz Wiśniewski (również autor scenografii i światła) zamyka świat "Brzydala" w szklanym tunelu, w nim stawia kilka krzeseł i stół. Prosto i zimno. Bo tu nie będzie prawdziwych uczuć. Tylko rywalizacja i tępy śmiech. Manipulacja. Podłość. Szef Scheffler nie zawaha się powiedzieć pracownikowi - Lettemu (Mariusz Siudziński), że jego brzydka twarz nie pozwala promować nowego wynalazku. Nikt nie kupi produktu od człowieka szkaradnego. Lettemu pozostaje zatem gruntowna "naprawa" twarzy. I pozbycie się raz na zawsze indywidualności. Wystarczy kilka machnięć skalpelem i gotowe. Specjalista z brzydkiego zrobi pięknego. Teraz Lette może promować wynalazek. I jako idealny produkt marketingowy zaczyna sprzedawać i siebie. Żona już nie wystarczy. Nie wystarczą inne kobiety (25). A wśród nich bogata 72-letnia "dama" dobrze zakonserwowana dzięki licznym operacjom plastycznym). I jej metroseksualny synek, który aż się kipi, żeby móc dotknąć Lette.
Aktorzy wcielają się w kolejne role. Widzimy bezwzględnego Mariusza Saniternika jako Schefflera. Po chwili w marynarce założonej tył na przód jest szalonym lekarzem - artystą od plastycznych zabiegów. Barbara Marszałek w roli żony jest skromna aż do bólu, jako pielęgniarka sprytna. Stając się starszą "damą" kusi, prowokuje i wszędzie szuka seksu. Układny asystent Mariusza Ostrowskiego zdejmie okulary, rozepnie koszulę i już jest zniewieściałym synkiem mamusi.
Wiśniewski bawi się tekstem. Postaciom nadaje skrajne cechy i stawia je w absurdalnych sytuacjach. Śmieje się z tego, co poważne. To, co śmieszne, obraca w absurd. Sprytnie manipuluje publicznością. "Naprawioną" twarz podnosi do symbolu wrażliowści i ambicji. Wie, że dla jego bohaterów już nie ma ratunku.
Smutny ten świat bez wartości, gdzie media i reklama wyznaczają moralny kodeks. Wiśniewski puszczając oko do publiczności, pyta, czy o to rzeczywiście chodzi? O sprzedaż? O pozory?


"Brzydal"

Marius von Mayenburg
Reż. Grzegorz Wiśniewski
Teatr im. Stefana Jaracza w Łodzi
Premiera: 8 września









Reklama