Szukają efektownego tropu inscenizacyjnego, który zafrapuje dzisiejszego widza. "Klątwę" i "Sędziów" umieszczają pośród atrap współczesności. Dwie tragedie prowincjonalne Wyspiańskiego zostały obciosane do samego szkieletu. Jakby to były skondensowane, tymczasowe, odizolowane struny czasu. Wysocka i Spiss próbują patrzeć, jak te "struny" drgają, mienią się znaczeniami i znikają, niewiele tłumacząc. Obie wychodzą z podobnych założeń: akcja tragedii nie dzieje się w czasie rzeczywistym, wszystko już się zdarzyło. Do prawdy docieramy przez rekonstrukcję i relacje bohaterów. Spiss sięga po formułę policyjnego śledztwa, wizji lokalnej odtwarzającej przebieg zbrodni. Każda z postaci zmienia kąt spojrzenia widza, kluczowe sekwencje zapętlają się w powtórkach. Niestety, w "Sędziach" nie wszystko z tekstu Wyspiańskiego logicznie się układa, nie wiadomo, czy Jewdocha (Aldona Grochal) to dublerka zamordowanej dziewczyny, czy ona sama. I kim jest Joas (Piotr Cyrwus), skoro nie nadwrażliwym dzieckiem, przez które przemawia przeczucie sprawiedliwości? Jej bohaterowie tracą głębszy wymiar, wyłaniają się z czerni jak duchy. Posłuszni kopiści gestu.

Reklama

U Spiss bohaterowie udają, że "tak było". U Wysockiej zastanawiają się, "jak było". Reżyserka wprowadza nas w podejrzany rytuał wspominania, odgrywany nie tyle w rzeczywistym miejscu, raczej po prostu w piekle pamięci. Jest w nim na tych samych prawach i ból i bylejakość, intensywność i rozprzężenie. Za oknem zaśnieżony Plac Szczepański, na ścianie wyświetlany tekst ludzko-boskiej "klątwy", ekran pokazuje kadry z wizyty reżyserki w Gręboszowie, wsi, w której sto lat temu zgrzeszył ksiądz od Wyspiańskiego. Jego wybranka - Medea z Gręboszowa - łazi między widzami, kołysząc pustym wózkiem dziecięcym. Jest jak więźniarka, która po odsiedzeniu kary za zabicie dzieci wróciła, żeby wspólnie z grupą współsprawców sprawdzić, co właściwie pamięta. Wysocka każe im mówić część didaskaliów, kilka scen i dialogów trawestuje, zapośrednicza w relacji. Piekło ludzi nakłada się na piekło miejsca, powstaje sytuacja bliska niektórym pomysłom Michała Zadary, niegotowa, chwiejna, pełna demonstracyjnych szwów i dziur, którymi wyłazi prywatność wykonawców.

Zaskakuje zapiekłość i determinacja Młodej (Katarzyna Krzanowska gra jedną ze swoich najlepszych ról), jej pragnienie nadania wymiaru splugawionej miłości, winie i karze. Ksiądz Marcina Kalisza daremnie usiłuje scalić rozdwojoną osobowość, pogodzić uczucie i powinność. Widzimy, jak spycha w podświadomość prawdziwy sens swego grzechu, udaje, że nic się nie stało. Tylko Młoda i Ksiądz cierpią w tym świecie, szukają w sobie dobra, próbują przetrwać. Dziewczyna (Justyna Kowalska) i Sołtys (Juliusz Chrząstowski) wydają się być tylko figurami zła, obmowy, zazdrości.

Spektakl Wysockiej nie daje spokoju, zostaje na długo w głowie, zmusza do powrotów do wybranych słów, gestów, sekwencji. Po "Sędziach" Spiss inaczej, wizja reżyserki rozpada się w pamięci, brnie w wątpliwość. Jest tylko strzępem, możliwością nowej formy.

Reklama

"Klątwa" Stanisław Wyspiański
reż: Barbara Wysocka

"Sędziowie"Stanisław Wyspiański
reż: Maria Spiss

Narodowy Stary Teatr w Krakowie

Premiera 17 listopada