Pełne rozmachu alternatywne światy Wińskiego anektują kolejne przestrzenie. Swego czasu poznański Zamek zmienił się w gmach ambasady obcego mocarstwa, a parking pod placem Wolności w nielegalną krupiernię. Strychy i dziedzińce kamienic okazywały się enklawami i laboratoriami innego czasu. Nawet dzwoniąc pod numer 0 800, a potem operując dowolną kombinacją klawiszy, mogliśmy wędrować po labiryncie opowieści niejakiej Alicji. Wiński zdaje sobie sprawę, że uwierzymy w istnienie nielegalnego, równoległego świata tylko wtedy, jeśli nie dojrzymy żadnej rysy na fikcji, którą tworzy reżyser. Dlatego jego grupa stara się do perfekcji opanować logistykę spektaklu. Zsynchronizować co do minuty marszrutę aktorów i widzów, erupcje teatralnych obrazów w wybranych przez niego plenerach.

Reklama

Tym razem jego akcja jest podróżą po nocnym mieście w 30 taksówkach. Najpierw jednak publiczność musi wypełnić internetową ankietę, uiścić opłaty manipulacyjne za udział w programie wyścigu o tytuł „Radioaktywnego” słuchacza roku. W przedstawieniu może wziąć udział około setki widzów. Dzielimy się na grupki po cztery osoby i wsiadamy do samochodów, ścigając 5 aut, którymi jadą liderzy. W każdej taksówce słuchamy tej samej audycji na żywo. Na antenie Radia Afera możemy równocześnie śledzić przebieg zdarzeń, razem z dziennikarzami kibicować piątce wybrańców, którzy rywalizują o zwycięstwo. A walczą oni o poprawę swojego wizerunku, szukają w sobie ukrytych talentów, przechodzą trening asertywności. Kawalkada taksówek rozpada się na grupy ze ściśle określoną trasą przejazdu. Spektakl Teatru Usta Usta zaczyna się na Łęgach Dębińskich, stamtąd jedziemy na Cytadelę, włóczymy się po poznańskich mostach i parkach. Każdy postój to zainscenizowana w plenerze odsłona jakiegoś programu radiowo-telewizyjnego. Inna konwencja, inne zadanie dla gracza. W pierwszym odcinku oglądamy proces jednego z bohaterów, coś jakby „Sędzia Anna Maria Wesołowska-Posmucińska”, w drugim dyskusję o anarchizmie a la „Ogród sztuk”, w trzecim parodię „Idola”, w czwartym „Randkę w ciemno”, w piątym – niby-wariant „Idź na całość” – bo prowadzący pyta bohatera, za ile można kupić szczęście. Widzowie nie muszą być bierni, mogą dogadywać prowadzącym kolejne odcinki, wspierać okrzykami piątkę zawodników, wysyłać do Radia Afera esemesy, typując zwycięzcę. Człowiek „radioaktywny” to odpowiadający na wezwanie mediów, biorący udział w każdym konkursie, losowaniu, quizie. Łasy na nagrody i występy na antenie. W półtoragodzinnej przejażdżce poznajemy atuty zawodników. Czas na wielki finał. Wracamy na Łęgi Dębińskie. Wiński w roli showmana ogłasza wyniki głosowania. Na nieszczęście zwycięzca dokonuje małego aktu sabotażu i nie pojawia się w punkcie zbiórki, nie chce nagrody, dzwoni, że jedzie już do domu, dobrze się bawił, ale jako anarchista nie zamierza dalej w tym uczestniczyć. No tak, okazuje się, że jesteśmy ofiarami mediów, które kupują nasze współczucie, uwagę, emocje.

Pełen podziwu dla sprawności organizacyjnej Teatru Usta Usta zastanawiam się, czy warto tak się starać dla dość oczywistej puenty. Czy wolność, jedyny rodzaj możliwej dziś wolności, to naprawdę tylko nieuczestniczenie w medialnej grze? Gest odmowy, próba zepsucia innym zabawy? To co my tu właściwie robimy? Przecież też się bawimy nie gorzej niż szaleńcy dzwoniący do radia lub telewizji. Oni wierzą, że coś wygrają, a my widzowie liczymy na teatralne objawienie. Gdyby Wiński unieważnił na koniec swego projektu samą istotę robienia teatru plenerowo-kombinacyjnego, obśmiał głodnego nowinek widza maltańskiego, spektakl zyskałby inny wymiar. A tak śmiejemy się z „Radioaktywnych” dobrze wiedząc, że też uczestniczymy w jakiejś grze, też podejrzanej, też sztucznej i z góry rozstrzygniętej. Więc wcale nie zdziwię się, jak pewnego dnia jakiś widz Usta Usta zbuntuje się Wińskiemu i zepsuje perfekcyjny balet na 30 taksówek i 12 aktorów. Na przykład przekupując jednego z kierowców, żeby zrobił coś wbrew umowie: sprokurował stłuczkę, pojechał pod prąd, zatrąbił pod komisariatem i uciekł przed policją. Jak się zdążyłem zorientować, panowie taksówkarze byli otwarci na negocjacje.

Teatr Usta Usta – Republika „Radioaktywni” reż. Wojciech Wiński