Płyta jest zaskakującym ukłonem młodych muzyków w stronę twórczości Lecha Janerki, Siekiery, Kultu, Republiki i Brygady Kryzys.

Klimat płyty wyznacza elektroniczna produkcja Marcina Borsa nawiązująca brzmieniem i rytmiką do lat 80., ale jednocześnie współczesna. Obok ponurego echa zimnej fali i punka rocka, pojawią się też elementy białego reggae i rocka. Współgra z tym maniera Spiętego, który nie tylko śpiewa, ale również melodeklamuje i skanduje. Wśród nich najbardziej wyraziste są ponure obrazy z PRL, jak awaria elektrowni atomowej w Czarnobylu czy opis zimy stulecia: „Tak oto nadeszła zima stulecia. Nos nam odmarzł, a Kraj w zamieciach. Padł już kombinat, elektrownia nie wytrzyma. Wybiła ostatnia kilowatogodzina”. Ten fatalizm wydaje się rzucać cień również na opis kondycji współczesnego człowieka. W komiksowym „Magistrze Pigularzu” Spięty śpiewa „Anyżowe kropelki na lęki, czopki na nieudane związki, kompresy na stresy, jodyny i watki na ducha upadki. Maści na melancholijne zapaści, bańki na depresyjne poranki”.

Reklama

Niestety niektóre gry słowne i rymy bywają irytujące, podobnie drażnią zbyt oczywiste nawiązania muzyczne do Kultu w tytułowym „Prąd stały/Prąd zmienny”. Ale pojedyncze wpadki nie wpływają na odbiór całości. Dla Spiętego to rehabilitacja za niedoceniony solowy album „Anty-szanty”, który nawiązywał do podobnych brzmień. Dla Lao Che kolejny dowód na to, że potrafią odnaleźć się w każdej konwencji. Wydawnictwo pokazuje, że grupa próbuje szukać dla siebie bohaterów z przeszłości i budować polską tożsamość kulturową bez oglądania się na zachodnie wzorce.