Z okładki płyty uśmiecha się Józef Stalin w hawajskim naszyjniku z... ludzkich czaszek. W tle widać obóz pracy, nad którym zachodzi słońce. Klimat śmierci nie jest obcy założycielowi zespołu i autorowi większości piosenek. Pochodzący z Moskwy Michaił Antipow na co dzień pracuje w kostnicy szpitala miejskiego.
Choć jego zespół istnieje już sześć lat, muzyczne hobby dopiero od niedawna zaczęło przynosić konkretne pieniądze. Niezwykłe połączenie stylistyki melodii amerykańskich surferów lat 60. z balladami i wierszami, pisanymi przez ludzi niszczonych przez Stalina w rosyjskich gułagach, stworzyło mieszankę nie z tej ziemi.
Gulag Tunes, czyli Melodie z Gułagu ukazały się nakładem wytwórni muzycznej Sojuz.
Album z więziennymi songami z czasów Stalina, przyrządzony w hawajskim sosie a'la Beach Boys, bije rekordy popularności i błyskawicznie znika ze sklepowych półek. Płyta sprzedaje się tak dobrze, że wytwórnia muzyczna eksportuje ją do innych krajów Europy Wschodniej. Niezwykła dawka iście wisielczego, rosyjskiego humoru być może niedługo trafi do Polski.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama