To się nazywa wszechstronność! 62-latek zagrał na płycie z afroamerykańską muzyką gospel. Namówiła go do tego jego szwagierka Marsha Hansen. Na płycie "My soul is a witness" (Moja dusza jest świadkiem) Hansen śpiewa, a Richards przygrywa jej na gitarze. "Keith bardzo dogłębnie rozumie muzykę i jest zafascynowany jej korzeniami afroamerykańskimi" - zapewnia jego szwagierka.

Koledzy Richardsa śmieją się z pomysłu. "Niektórzy jego kumple żartują sobie, że Keith umawia się teraz na jam session z Jehową" - cytuje anonimowo jednego z nich brytyjska gazeta "The Sun". A inni doszukują się głębszych motywacji. Bo być może w ten sposób Richards chce dziękować Niebu, że się doszczętnie nie połamał spadając z palmy na Fidżi?

Reklama