Rząd byłej republiki radzieckiej wkurzył się nie na żarty. Według nich, Borat Sagidayev, bo tak się nazywa najnowsze wcielenie Brytyjczyka Cohena, obraża naród kazachski. Czym? Tym, że w filmie: "Borat. Podpatrzone w Ameryce, aby Kazachstan rósł w siłę, a ludzie żyli dostatnio" pokazuje Kazachów jako ciemny, niewykształcony lud, który dopiero w XXI wieku odkrył prąd i inne wynalazki cywilizacyjne.

Reklama

Na tym nie koniec. Bo Borat, który ma być typowym Kazachem, to zaciekły rasista i szowinista, który nade wszystko nienawidzi Żydów.

To wyprowadziło Kazachów z równowagi do tego stopnia, że puścili w świat oficjalne komunikaty. Zapewniają w nich, że Kazachowie nie są tacy, jak to przedstawia ich Cohen. A w ostatnim wywiadzie dla niemieckiej gazety "Bild" minister spraw zagranicznych Kazachstanu powiedział, że kina w jego kraju nie będą wyświetlać "Borata". Kazachski minister nie omieszkał też zrobić filmowi antyreklamy. Uznał po prostu, że "Borat"... po prostu nie jest śmieszny.

Ale może warto zatem Kazachom przypomnieć słowa rosyjskiego dramaturga - Mikołaja Gogola: "Z kogo się śmiejecie? Z samych siebie się śmiejemy!".