Przez całe dekady Bowie wyznaczał muzyczne trendy i przy okazji "wynalazł" kilka nowych gatunków: od glam rocka, przez nową falę, po elektropop. Zrewolucjonizował sposób prezentowania muzyki, kreując kolejne sceniczne persony w rodzaju androgynicznego kosmity Ziggy’ego Stardusta, detektywa Nathana Adlera czy faszyzującego arystokraty Thin White Duke’a. Współpracował ze wszystkimi muzycznymi gigantami - od Micka Jaggera i Lou Reeda po Briana Eno.

Stworzył również niezapomniane role w kilkunastu filmach, poczynając od przybysza z innej planety w "Człowieku, który spadł na ziemę", przez wampira w "Zagadce nieśmiertelności", po króla goblinów w musicalu "Labirynt". Od kilkudziesięciu lat inspiruje innych artystów, a covery jego utworów grali m.in. Blondie, Iggy Pop, Duran Duran, Nirvana, Nine Inch Nails, Placebo i Oasis.

Datę urodzin muzyk dzieli z samym Elvisem Presleyem i - jak zgrabnie ujął to jeden z fanów - "Jeśli Elvis jest królem rock’n’rolla, to Bowie jest królem wszystkiego innego". Sam artysta, który nie lubi być porównywany do innych, z właściwą sobie ironią powiedział kiedyś: "Nie jestem ani Królem Jaszczurem (czyli Jimem Morrisonem), ani dzieckiem Voodoo (Jimim Hendriksem). Ja jestem facetem, który sprzedał świat" - nawiązując w ten sposób do tytułu jednej ze swoich pierwszych płyt "The Man Who Sold the World" i piosenki o tym samym tytule. Słowa tego utworu "I never lost control" faktycznie mogą być mottem jego życiowej i artystycznej drogi.



Reklama