Jaka jest sytuacja na polskim rynku muzycznym, wie każdy: płyty sprzedają się słabo, a na biletowane trasy koncertowe mogą sobie pozwolić tylko najwięksi wykonawcy. Nie oznacza to jednak, że rodzime gwiazdy przymierają głodem. Wręcz przeciwnie - część z nich zarabia pieniądze, o których zwykły śmiertelnik nawet by nie marzył.

Reklama

Koncerty zamknięte i plenery - grają i wielcy, i mali. Na liście artystów znajdziemy tak różnych artystów, jak Justynę Steczkowską, Myslovitz, Sistars, Formację Nieżywych Schabuff, zwycięzców krajowych eliminacji do Eurowizji, formację Jet Set, Patrycję Markowską, Ewelinę Flintę, a nawet Grzegorza Turnaua.

Jeśli na stronie internetowej wykonawcy, wśród spisu koncertów, znajdziemy informację "impreza zamknięta", w większości przypadków oznacza to, że na jego konto wpłynęła niezła suma pieniędzy, a artysta zagra na kongresie, zjeździe bądź urodzinach jakiejś firmy. Jeśli na tej liście widzimy hasło "plener", najczęściej oznacza to, że artysta gra na darmowej imprezie, takiej jak dni miasta lub gminy albo urodzinach marketu.

Artyści mówią wprost, że dodatkowe występy są dla nich konieczne. "Muszę brać chałtury" - zaskoczył niegdyś swoim wyznaniem Artur Gadowski, głos zespołu IRA. "Ja sobie poradzę, ale mam jeszcze muzyków, którzy muszą z czegoś żyć" - tłumaczyła natomiast Patrycja Markowska.

Ile można w ten sposób zarobić? Całkiem sporo. Występ czołowej polskiej grupy na otwarciu supermarketu wart jest co najmniej 50 tysięcy złotych. Za krótki, półgodzinny, akustyczny recital na zamkniętej imprezie korporacyjnej znana polska wokalistka życzy sobie 12 tysięcy złotych. Do tego organizator koncertu ponosi często wszystkie koszta związane z przejazdem (często nawet przelotem) i zameldowaniem w luksusowym hotelu, co w przypadku większych liczebnie zespołów jest całkiem sporym dodatkowym wydatkiem.

Jest też i druga strona medalu. Dla mniej topowych artystów związanie się ze sponsorem, który organizuje darmowe koncerty, może być jedyną szansą na dotarcie z własną twórczością do słuchaczy z różnych stron Polski. A to dla wielu z nich jest znacznie bardziej cenne niż największe dochody.