Przygotowana przez łódzkie Muzeum Sztuki ekspozycja to retrospektywa. W zaadaptowanej na galerię dziewiętnastowiecznej przędzalni w centrum Manufaktura znalazło się 170 z liczącego 200 obiektów dorobku artysty. Zwiedzając, kluczymy po labiryncie. Patrząc z góry, dostrzeglibyśmy ukryty przekaz tekstowy – ściany działowe układają się w neologizm ZEITTRAUM. Ułożyła go z konstruktywistycznych czcionek zaprojektowanych przez Strzemińskiego w latach 30. kuratorka wystawy, rzeźbiarka Katia Strunz.
Można to interpretować jako wprowadzenie a zarazem puentę ekspozycji. – Słowo ZEITTRAUM jest niemalże tożsame z wyrazem "Zeitraum", "Zeit" to czas, a "Raum" – przestrzeń, "Traum – marzenie senne. ZEITTRAUM może więc oznaczać sen o czasie lub czas snu – wyjaśnia niemiecka artystka. Tę inscenizację można traktować jako wprowadzenie, a zarazem podsumowanie twórczości Władysława Strzemińskiego, w której surrealizm i postulaty nieskrępowanej ekspresji twórczej sąsiadowały z zaangażowaniem w sztukę społeczną i pracę organicznikowską.



Radykalizm artysty urodzonego w Mińsku na Białorusi (1893 – 1952) w dużej mierze był wynikiem traumatycznych doświadczeń z okresu I wojny światowej. Władysław Strzemiński był oficerem carskiej armii. W trakcie walk został ciężko ranny: stracił rękę i nogę. Po rewolucji znalazł się w ZSRR – zaczynał karierę zafascynowany dokonaniami pioniera awangardy Kazimierza Malewicza. Był ideowym lewicowcem, ale szybko dostrzegł, że zaprowadzany w Związku Sowieckim nowy porządek jest upiornym i niebezpiecznym mirażem. Na początku lat 20. wraz z żoną, rzeźbiarką Katarzyną Kobro uciekł z totalitarnej utopii. Trafił do Wilna, gdzie zorganizował wystawę sztuki nowoczesnej, uznawaną za założycielski impuls rodzimego konstruktywizmu.
Reklama
Kolejnym, jak się okazało, docelowym – topograficznie, artystycznie i mentalnie – przystankiem była Łódź. W fabrycznej metropolii wraz z Katarzyna Kobro, Henrykiem Stażewskim, Janem Brzękowskim i Julianem Przybosiem stworzył kolektyw a. r. Formacja zbierała dzieła (prace ofiarowali im m.in. Pablo Picasso i Hans Arp), które złożyły się na pionierską kolekcję sztuki współczesnej. Na początku lat 30. zbiór przekazano Muzeum Sztuki – bez tej darowizny zasoby placówki straciłyby swój unikalny charakter.
Reklama



W Łodzi Strzemiński zaangażował się w dydaktykę – uczył drukarstwa w publicznej szkole zawodowej. Postulat uprawiania sztuki próbował realizować też w architekturze. Na wystawie prezentowany jest rękopis projektów przebudowy łódzkiej aglomeracji w miasto idealne, otwartą, funkcjonalną metropolię, która uwolni człowieka z opresji przestrzeni. Artysta badał wpływ systemu zabudowy na psychikę. Istniejącą urbanistykę uważał za "zamykającą widok na dalekie horyzonty" i odbierającą "widzowi zaufanie do własnych sił".
Tytuł wystawy jest cytatem z malarskiego cyklu artysty, niezwykle istotnego dla jego dojrzałej twórczości. "Powidoki" – o których pisał m.in. w słynnym traktacie "Teoria widzenia" – są fenomenem z pogranicza optyki, filozofii i metafizyki. To coś w rodzaju pamięci, którą przechowuje ludzkie oko. Siatkówka oka zatrzymuje obraz dłużej, niż trwa moment oglądania. Oglądane obrazy nakładają się na siebie, co rewiduje naszą percepcję. Na początku pod względem optycznym, a kiedy uruchamiamy wiedzę i doświadczenie – zmienia sposób, w jaki oceniamy rzeczywistość. Widać to w pracach będących reakcją na traumę okupacji – rysunkom z cykli "Wojna domom", "Deportacje" i "Moim przyjaciołom Żydom". Rozmazane, półabstrakcyjne obrazy są świadectwem wielkiej traumy i utraty wiary w artystyczne ideały. Władysław Strzemiński powróci do nich po wojnie.



Najpierw wda się w dialog z socrealizmem – namaluje portety pracujących robotników oraz rolników. Potem kolejny raz będzie próbował zaszczepić nowatorską estetykę w życiu codziennym. Zaprojektuje meble do pracy i wypoczynku, abstrakcyjne wzory na firanach, makatach i tapetach. Produkowane na masową skalę trafią one pod strzechy. Nowoczesna sztuka – tak jak chciał – przekroczy mury galerii.
POWIDOKI. WŁADYSŁAW STRZEMIŃSKI I PRAWA DLA SZTUKI | kurator Katia Strunz | MS2, Łódź | do 27 lutego 2011