Artysta spotkał się z łodzianami w kinie Muzeum Kinematografii, które z okazji 85. urodzin reżysera zorganizowało niedawno przegląd jego filmów oraz wystawę plakatów, fotograficznych portretów a także zdjęć z filmowych planów. Spotkanie poprowadziła autorka książki "Polska klasyka literacka według Andrzeja Wajdy" prof. Ewelina Nurczyńska-Fidelska.

Reklama

Pytany o projekt filmu o Lechu Wałęsie, reżyser podkreślił, że "to nie jest trzecia część <Człowieka> ani <z marmuru>, ani <z żelaza>". "To jest zupełnie osobny film biograficzny, który ja chcę zrealizować, bo nie podoba mi się stosunek do Lecha Wałęsy i to, że wszyscy mogą brać go <pod buty>. To jest takie polskie bardzo, ale mi się to nie podoba" - mówił Andrzej Wajda.

Jak podkreślił Wajda, Wałęsa to jest "bohater naszych czasów czy ktoś chce, czy ktoś nie chce".

"Nikt inny nie mógłby tej roli odegrać. Tylko robotnik mógł odegrać tę rolę, dlatego, że komuna padła ofiarą własnej demagogii". Według Wajdy, rząd, który uważał się za robotniczo-chłopski, z robotnikiem mógł rozmawiać, a z Geremkiem to nie. "I tu się nacięli. Dlatego, że robotnik lepiej z nimi rozmawiał, bo lepiej znał tę demagogię niż prof. Geremek; oni musieli z nim rozmawiać, bo uważali, że go w końcu urobią, że znajdą jakiś sposób" - mówił reżyser.

Reklama

Wajda mówiąc o zdolnościach przywódczych Wałęsy zauważył, że, gdyby nie ówczesna sytuacja, to być może nigdy nie ujawniłyby się w nim takie zdolności. "Dlatego chcę zrobić ten film, bo uważam, że jest moment, kiedy powinniśmy sobie przypomnieć o tych, którzy stworzyli rzeczywistość, w której żyjemy" - podkreślił Wajda.

Przyznał, że niedawno ktoś podsunął mu pomysł jednego ze scenarzystów na trzecią część "Człowieka z...". "Wszystko się dzieje w Stoczni Gdańskiej, ale statków już nie robią nasi stoczniowcy tylko wynajęci Wietnamczycy. I jeden z tych dawnych, solidarnościowych działaczy organizuje pomiędzy nimi Solidarność" - opowiadał reżyser.



Reklama

Zdaniem Wajdy, to dobry pomysł. "Okazuje się, że nagle my się otwieramy na świat. Szkoła, którą żeśmy przeszli, pozwala nam na udzielenie takiej lekcji również innym. Jeszcze nie czytałem tego tekstu, ale mi go opowiadali i muszę powiedzieć, że to jest bardzo zaskakujące i chwyciło mnie to za serce. Zobaczymy, jak on to dalej rozwinie. Wydaje mi się, że jest w tym jakaś nadzieja na film na dzisiejsze czasy" - przyznał.

Według Wajdy, polskie, współczesne kino jest obecnie w trudnej sytuacji, bo nie ma zaplecza literatury, powstającej bezinteresownie. Wszystkie scenariusze pisane są dla kogoś lub na zamówiony temat. A literatury, która powstaje z "bezinteresownego zainteresowania" światem młodzi polscy filmowcy są pozbawieni.

Jak zaznaczył reżyser, nie chodzi o to, że nie mamy pisarzy tylko, że oni też skorzystali z wolności i zajęli się sobą. "Pisarze zajęli się sobą a nie filmem, nie opowieściami, tylko swoim stosunkiem do słów, do literatury". Jego zdaniem, młodzi filmowcy konfrontują się także z ogromną liczbą filmów, które są na ekranach i nie wiedzą jak się przebić. "Nie chcą jednej rzeczy zrozumieć, że trzeba szukać tematów, na które widownia w jakimś sensie czeka" - dodał.

Odnosząc się do filmu o Lechu Wałęsie przyznał, że otrzymał list od pewnego wrocławianina, w którym napisał on "że wąsy są najważniejsze". "Napisał, żebym nie zrobił za ciemnych tych wąsów, żebym nie zrobił za jasnych. Wąsy są fundamentalne w filmie o Wałęsie. On mi też przysłał wąsy w pudełeczku plastikowym. Dużo przeżyłem, dużo widziałem... jeszcze nie zacząłem filmu, jeszcze myślę, że może by (...) zatrzasnąć drzwi, niech kto inny robi film o Wałęsie, ale już mam wąsy. To już się cofnąć nie mogę" - mówił z uśmiechem reżyser.

Przyznał, że wyreżyserowanie przez niego "Tataraku" po filmie "Katyń" nie było przypadkowe. "Ponieważ nie chcę uchodzić za reżysera, który jest maniakiem filmów politycznych. Robię takie filmy, jeżeli uważam, że mam coś do powiedzenia w tej sprawie, ale ja po prostu jestem reżyserem, który robi filmy. Udało mi się poruszyć wiele różnych tematów" - zaznaczył.

Na zakończenie spotkania pokazano film dokumentalny "Andrzej Wajda: Róbmy zdjęcie!" - portret dokumentalny najsłynniejszego twórcy polskiego kina, nakręcony przez czwórkę adeptów Mistrzowskiej Szkoły Reżyserii Andrzeja Wajdy.