Kiedy miesiąc temu muzycy Radiohead obwieścili, że zamierzają dystrybuować swój siódmy album tylko w formie cyfrowej przez stronę www.inrainbows.com, w środowisku muzycznym zawrzało. Większość muzyków poparło grupę za to, że poszła z duchem czasów i pokazała, że w epoce internetu wydawanie płyt może odbywać się bez większych nakładów finansowych i pośredników. "Artyści zaczynają sobie zdawać sprawę z tego, że nie potrzebują już wytwórni płytowych - mówił podekscytowany Fatboy Slim. - Przecież byliśmy traktowani przez nie jak dziwki, z których czerpali ogromne zyski" - dodaje. Wtórował mu Trent Reznor z Nine Inch Nails, który na koncertach nawoływał do kradzieży jego albumów i dzielenia się nimi w sieci, bo i tak zyski ze sprzedaży czerpią głównie wydawcy.

Reklama

W akcję Radiohead włączyły się też media i analitycy rynku, którzy już od dłuższego czasu sygnalizowali spadek sprzedaży nawet na największym rynku amerykańskim o 10 procent i zapowiadali rychły koniec przemysłu muzycznego. Przyczyn tego upatrywali w zawyżonych cenach krążków oraz w przyszłości - cyfrowego formatu mp3, który rozpowszechnia się nie tylko drogami nielegalnymi, ale też wraz z promocją sklepu iTunes. Akcja Radiohead, która pozwalała fanom wybrać cenę, za jaką mogą ściągnąć materiał z sieci, wydawała się uczciwym rozwiązaniem.

"Ludzie robią wiele hałasu wokół tego, że rzuciliśmy wyzwanie przemysłowi i próbujemy zmienić ludzi. Ale to nie była naszą motywacją - komentuje teraz Ed O'Brian z Radiohead. - Po prostu byliśmy znudzeni dotychczasowym układem wydawniczym i chcieliśmy spróbować czegoś nowego".

Trudno dokładnie stwierdzić, ile zespół zarobił bez pomocy wytwórni, ponieważ managment nie podał oficjalnych danych. Wiadomo na pewno, że osoby, które decydowały się zapłacić za "In Rainbows", zamiast wersji mp3 w słabszej jakości 160 kbps, wybierały raczej ekskluzywne wydanie "discbox" za 40 funtów. W jego skład wchodzi materiał na CD, single winylowe z dodatkowymi utworami oraz książka z tekstami i grafiką.

Reklama

Według serwisu Gigwise, album ściągnięto 1,2 mln razy. Do tego dochodzi jeszcze około 100 tysięcy plików, które codziennie rozchodziły się nielegalnie przez system torrentów. Z badań grupy ComScore przeprowadzonych na 3 tysiącach użytkowników internetu wynika, że ponad 60 proc. osób, które skorzystały z oficjalnej drogi, wybrała opcję 0 funtów, reszta płaciła średnio 3 funty. Bazując na tych wynikach moża szacunkowo wyliczyć, że grupa zarobiła około 1,5 mln funtów. W przypadku podobnej liczby sprzedanych płyt i podzieleniu się zyskami z wytwórnią, mogła liczyć na 2 mln funtów. Jednak prawdziwe zyski czekają Radiohead dopiero w przyszłym roku, ponieważ podpisała kontrakt z niezależnym XL Recordings.

Wbrew pozorom nie stracił na tym również przemysł muzyczny. Dotychczasowy wydawca grupy Parlophone razem z EMI wypuszczają na święta specjalny box zawierający wszystkie sześć albumów Radiohead plus krążek koncertowy w cenie 39.99 funtów oraz na nośniku USB za 79.99 funtów.

Po fali komplementów w stosunku do Radiohead posypały się słowa krytyki ze strony wielu wykonawców popowych.

Reklama

"Muzyka ma swoją wartość i nie można jej zaniżać - mówi James Blunt. - Trzeba zapłacić za nagranie, produkcję, miks oraz promocję. Nie wiem, jakbym miał to zrobić, biorąc za każdą płytę jednego funta".

Podobnie zaatakowała grupę Lilly Allen, która zarzuciła muzykom arogancję. - Oni zarobili już miliony i mogą sobie pozwolić na taki ruch. A co mają zrobić młode zespoły, które zaczynają od zera i nie mogą liczyć na takie wsparcie fanów?

Ich krytyka jest uzasadniona - kariera gwiazd popu bazuje na dużych budżetach, a nie wiernych fanach. Dla nich niezależność oznaczałaby medialną śmierć. Nawet Lilly Allen, która wypromowała się przez profil MySpace, potrzebowała wsparcia EMI.

Wątpliwości co do postawy Radiohead ma też Maynard James Keenan (Tool). "Mogę się mylić, ale moim zdaniem, ich akcja było tylko jednorazowym trickiem. Pozwolenie ludziom na ściągnie muzyki jest dobrym krokiem promocyjnym. Natomiast prawdziwe pieniądze i tak zarabia się na koncertach".

W zeszłym tygodniu serwis internetowy w.a.s.t.e. już rozpoczął przedsprzedaż biletów na przyszłoroczną trasę koncertową Radiohead na Wyspach. A atmosferę przed wydaniem płyty podgrzewa już singiel, teledysk oraz wprowadzenie po raz pierwszy albumu "In Rainbows" do sprzedaży w sklepie iTunes.

Akcją wokół wydania nowej płyty Radiohead zwrócili uwagę na to, jak ważną rolę w dystrybucji muzyki może odegrać internet. Ale na muzycznym rynku nie dokonali wielkiej rewolucji, bo i tak pozostaną uzależnieni od przemysłu muzycznego.