De Falco miał 76 lat i od prawie dwóch lat był częściowo sparaliżowany wskutek wylewu krwi do mózgu; nie mógł mówić. Zabił go zawał serca.

Debiutował w 1961 roku w telenoweli "Maria Antonieta", a największy rozgłos zdobył dzięki roli w "Niewolnicy Isaurze", wyświetlanej w Polsce w 1984 roku. Ogółem wystąpił w dwudziestu serialach telewizyjnych, grał w trzydziestu długometrażowych filmach, ale prawdziwą jego pasją była gra w teatrze.

Reklama

W wielu 21 lat dostał rolę w filmie "Appasionata", który wyreżyserował Fernando de Barros. Jako bardzo interesującą i profesjonalną krytyka filmowa oceniała jego grę w serialach telewizyjnych "Imigranci" (1981), "Gabriela" (1975) i "Pamiętnik Marii Moury" (1994).

Opinię jednego z najbardziej utalentowanych brazylijskich aktorów de Falco umocnił, grając w kubańskim filmie "Człowiek sukcesu" (1985) Humberto Solasa i wenezuelskim "Macho i femina" Mauricio Walersteina.

Po raz ostatni zagrał przed paru laty w nowej wersji "Niewolnicy Isaury", w której otrzymał rolę ojca Leoncio Almeidy. Ostatnia jego rola filmowa to rola deputowanego Ernesto Alvesa" w "Końcu linii", wyreżyserowanym przez Gustavo Steinberga. Film wchodzi na ekrany w pierwszych dniach marca.

Reklama

Przyjaciółka i autorka biografii Rubensa de Falco, pieśniarka Maria Tereza Mecha Branca, powiedziała w sobotę o zmarłym: "Był wielkim aktorem, zwłaszcza teatralnym, i wielkim dżentelmenem, a nie czarnym charakterem, jakiego znamy z seriali filmowych".