Właściciel byłej posiadłości Bruce'a Lee, miliarder Yu Panglin wystawił dwupiętrowy dom w dzielnicy Kowloon na sprzedaż, ale potem się rozmyślił. "Rozważę opinie społeczności. Może oddam posiadłość, jeśli większość uzna, że należy ją ocalić" - powiedział Panglin, dodając że odmówił już kupcowi, który proponował mu 13 mln dolarów.

W Hongkongu stoi już od dwóch lat pomnik Bruce’a Lee. Organizowane są też wycieczki szlakiem ważnych miejsc związanych z aktorem, takich jak hotel, w którym zjadł ostatnią w życiu kolację. Posąg legendy kina kopanego zafundował sobie również Mostar, stolica Hercegowiny.

Jun-kam Yuen-fan Lee, bo tak naprawdę nazywał się Bruce Lee, urodził się w 1940 roku w San Francisco i to z Ameryką był związany przez większą część swego krótkiego życia. Wprowadzał w tajniki wschodnich sztuk walki takie gwiazdy jak Steve McQueen, James Coburne czy Chuck Norris. Sam długo nie mógł przebić się do hollywoodzkiej pierwszej ligi.

Przełomem w karierze Bruce'a Lee stał się film "Wejście smoka" z 1973. Jednak kiedy wszedł on na ekrany, odtwórca głównej roli już nie żył. Oficjalną przyczyną śmierci 32-letniego aktora, zwanego przez fanów Małym Smokiem, były komplikacje, związane z obrzękiem mózgu. Na niesłychanej popularności kina kung fu w świecie kokosy zbili inni.

W Polsce "Wejście smoka" było pierwszym filmem w tym stylu, dopuszczonym na ekrany. Entuzjastyczna reakcja widzów zaskoczyła wszystkich. "Wejście smoka" okazało się największym kinowym przebojem okresu stanu wojennego. Nad fenomenemen kultu Bruce'a Lee pochylili się poważni socjolodzy, a Piotr Fronczewski wdział kimono i nagrał toporny, ociekający elektroniką utwór "King Bruce Lee Karate mistrz".







Reklama