W rok 2008 weszliśmy w atmosferze schyłku – strajk hollywoodzkich scenarzystów sparaliżował prace największych wytwórni filmowych na świecie, nie odbyła się jedna z najważniejszych, z promocyjnego punktu widzenia, imprez – rozdanie Złotych Globów. Na horyzoncie pojawiły się już pierwsze sygnały kryzysu finansowego.

Reklama

Podczas lutowego Berlinale, otwierającego europejski sezon filmowy, pojawiały się niemal same krytyczne komentarze, dotyczące zarówno selekcji filmów, jak i werdyktu jury. A jednak, statuetki Oscara w najważniejszych kategoriach dla obrazu braci Coen "To nie jest kraj dla starych ludzi", który rówież wielu krytyków uznało za najlepszych film roku, pokazały, że w kinie dzieje się coś równie niepokojącego, co ciekawego. Bo przestało chodzić o prosty niepokój wynikający z braku premier czy klęski kolejnych hollywoodzkich bibek, ale o niepokój natury egzystencjalnej, który płynął z ekranu.

Z apokaliptyczną wizją z "To nie jest kraj dla starych ludzi”, współgra pojawienie się na ekranach rosyjskiego "Ładunku 200”, nazwanego przez recenzentów jeszcze bardziej przygnębiającą wersją filmu braci Coen. Uznane za najlepsze tegoroczne obrazy filmy przypatrują się ekstremalnym sytuacjom. Ludziom mierzącym się z bolesnymi upadkami starych światów, jak bohaterki "Ostrożnie, pożądanie” Anga Lee i "Persepolis” Marjane Satrapi. Z doświadczeniem śmierci widzianym z perspektywy obserwatora, a nawet uczestnika – w "Motylu i skafandrze” i "33 scenach z życia”, niemożliwej miłości ("Cztery noce z Anną” ale też "Ostrożnie, pożądanie").

Nawet odtrutki humorystyczne jak "Tajne przez poufne" czy "Happy-Go-Lucky” mają w sobie nutę goryczy. Z wyników naszej ankiety płynie prosty wniosek – kino na nasze czasy to kino, które ma nam objaśniać żucie. Szukamy filmów, które oferują nie rozrywkę, ale odpowiedzi na fundamentalne pytania. Nawet rozrywka - "Mroczny rycerz” czy "007: Quantum of Solace” - była w tym roku podszyta goryczą. Chcemy więc swoistego katharsis, po którym pojawi się nowa nadzieja.

Reklama

Co ciekawe, pojawianie się w pierwszej dziesiątce drugiego filmu braci Coen – komedii ośmieszającej świat paranoi szpiegowskich - jest bodaj najbardziej wymownym znakiem naszych czasów. Znaczy bowiem tyle, że za najwybitniejszych reżyserów uznano twórców ekscentrycznych, nie mających najlepszego zdania o człowieku i jego kondycji i potrafiących sugestywnie to pokazać. Filmowcy wyraźnie sugerują, że świat, który wciąż dobrze się bawi, zmierza w złym kierunku, pogłębia się chaosie, brak wartości i etycznych punktów odniesienia. Udział w ogólnej komercji daje pozorne poczucie równości i bezpieczeństwa filmowcy dobitnie ośmieszają. Skupiają się na miłości niemożliwej, świecie trudnym do zniesienia, ale często nie pozostawiają widza bez nadziei.

To był rok mocnego kina, niezwykle sugestywnego, ciekawego wizualnie, niezwykle zapadającego w pamięć. 2008 rok miał beznamiętną twarz Javiera Bardem i znikający obraz w martwym oku Jeana Domique’a Bauby z "Motyla i skafandra”. Ale miał też uśmiech Poppy z "Happy-Go-Lucky”.

1. "To nie jest kraj dla starych ludzi"
2. "Motyl i skafander"
3. "Klasa"
4. "33 sceny z życia"
5. "Ostrożnie, pożądanie"
6. "Tajne przez poufne"
7. "Pojedynek" (przeoczony przez dystrybutora i puszczony tylko na DVD)
8. "Pociąg do Darjeeling"
9. "Mroczny rycerz"
10. "Cztery noce z Anną"