Zanim zaczniemy rozgrywkę, musimy przebrnąć przez procedury znane z gier MMO: stworzenie konta, hasła, profilu i postaci. W zasady wprowadza krótki, ale kompletny etap szkoleniowy. Do rozpoczęcia gry potrzebna jest jeszcze talia kart, z których będziemy korzystać w trakcie walki. Do dyspozycji mamy cztery siły: Mrozu, Cienia, Ognia i Natury. Karty przedstawiają nasze oddziały, budynki i zaklęcia materializujące się za ich sprawą na polu bitwy. Do walki musimy ich skompletować 20, a jest z czego wybierać. Zaczynamy z 64 kartami, ale możemy dokupić więcej – za punkty, z którymi zaczynamy rozgrywkę lub za prawdziwe niestety pieniądze, przelane z konta karty kredytowej.

Reklama

Nowe karty to nowe narzędzia zniszczenia. Liczba jednostek do wyboru jest ogromna, każda ma swoje specyficzne cechy i umiejętności. Ogarnięcie tej różnorodności może zająć nawet kilka godzin. Bywa nie tylko ciekawie, ale i dowcipnie. Mamy tu np. wielkiego kamiennego golema mruczącego podczas marszu pod nosem „Like a rolling stone” albo łuczników krzyczących „Bye, bye” do atakowanych przeciwników. Gra jest sensownie zaprojektowana i przemyślana, ciężko jest znaleźć słabe punkty. Małe minusy: dość długi czas wczytywania kolejnych etapów oraz konieczność każdorazowego logowania się do serwera bez możliwości zagrania w trybie offline.

Prócz misji dla pojedynczego gracza dostępne są zadania grupowe, w których razem z innymi amatorami „BattleForge” walczymy ramię w ramię ze sztuczną inteligencją lub przeciwko sobie. Zdobywając kolejne monumenty i studnie mocy, możemy korzystać z coraz potężniejszych kart, a tym samym zyskiwać dostęp do większych i silniejszych jednostek bojowych. Mamy możliwość wymiany kart z innymi graczami (komunikujemy się z nimi głosowo lub na czatach). Najwięcej radości sprawia walka przeciwko żywym przeciwnikom. Dobra taktyka to klucz do zwycięstwa – warto zaskoczyć wroga i szybko przejąć jak najwięcej monumentów, by przyzwać silne jednostki. Scenariusze, w których wraz z innymi walczy się przeciwko komputerowi, nie są już tak atrakcyjne. Maszyna ciągle powiela te same strategie, a pojedynki z bossami też nie są ekscytującym wyzwaniem.

Wszystkie rozwiązania zastosowane w „BattleForge” widzieliśmy z osobna już gdzieś indziej, ale tu połączono je w oryginalną i atrakcyjną całość. Kolorowy świat, ciekawe projekty graficzne, duża satysfakcja z gry potrafią nie tylko przyprawić o bezsenność, ale i pozbawić psa codziennego spaceru.

Reklama