Inne

Śmieszna, straszna emigracja

"Przypadki inżyniera ludzkich dusz" to książka, która choć opowiada o historii, to nie jest powieścią historyczną" - mówiła, uzasadniając werdykt, przewodnicząca jury Natalia Gorbaniewska. Jak dodała, dzieło Szkvoreckiego dowodzi, że "życie za komuny, za okupacji hitlerowskiej czy na emigracji jest jednocześnie śmieszniejsze i straszniejsze, niż można przeczytać w podręcznikach, pracach historycznych czy publicystyce. W tym tkwi cud tej literatury".

Sam Szkvorecky nie mógł się pojawić na sobotniej gali. Nagrodę w jego imieniu odebrał tłumacz "Przypadków..." Andrzej Jagodziński. Odczytał też list przysłany przez laureata. "Ogromnie się cieszę, że zaszczycili mnie państwo tak wspaniałą nagrodą. Jesteśmy sąsiadami. Moje rodzinne miasto Nachod leży tylko 120 kilometrów od Wrocławia. Mam wciąż nadzieję, że stan mojego zdrowia na tyle się poprawi, żebym mógł odbyć chociaż jeden transatlantycki lot i odwiedzić rodzinne strony. Bardzo chciałbym przy tej okazji odwiedzić też Wrocław" - napisał Josef Szkvorecky.



Reklama



Szkvorecky jak James Joyce

Na polskie wydanie "Przypadków inżyniera ludzkich dusz" czekaliśmy ponad trzydzieści lat. Opus magnum czeskiego pisarza po raz pierwszy ukazało się w oryginale w 1977 roku, kiedy autor już od ośmiu lat przebywał na emigracji w Kanadzie. Polskim czytelnikom powieść Szkvoreckiego znana była jedynie we fragmentach wydanych w latach 80. przez oficynę polsko-czeską. Szkvorecky jest uważany za jednego z najwybitniejszych współczesnych pisarzy czeskich, stawiany obok Bohumila Hrabala i Milana Kundery. Jego powieść przez krytyków bywała porównywana do tak fundamentalnych dzieł światowej literatury jak "Ulisses" Jamesa Joyce’a. "Kiedy wśród nominowanych pojawił się Szkvorecky, było niemal pewne, że werdykt jest przesądzony" - tłumaczy Mirosław Spychalski, członek jury i współpracownik DGP. Inny z jurorów, prof. Stanisław Bereś, podkreśla, że "Przypadki..." zwyciężyły niemal jednogłośnie: – Z tak miażdżącą przewagą głosów dotąd się nie spotkałem. Książek życia ma się niewiele. Dla mnie ta jest jedną z nich.

Reklama

Josef Szkvorecky urodził się w 1924 r. Pochodzi z Nachodu, jest prozaikiem, doktorem filozofii i tłumaczem literatury anglojęzycznej. Od 1969 r. mieszka w Kanadzie, dokąd był zmuszony wyemigrować po skandalu politycznym, jaki wywołała jego debiutancka powieść "Tchórze".

Reklama



Ojczyzna widziana z dystansu

"Przypadki inżyniera ludzkich dusz" to dzieło wielowątkowe, odznaczające się językową wirtuozerią. Jej bohaterem jest znany już z "Tchórzy" Danny Smirzicki, 50-letni wykładowca literatury w Toronto, który wspomina minione czterdziestolecie. Szkvorecky z właściwym sobie dystansem przygląda się dziejom Czech, opisując przy okazji zmagania środkowoeuropejskiego emigranta na Zachodzie.

Nagroda Angelus jest przyznawana najlepszej książce opublikowanej w języku polskim. Mogą się o nią ubiegać autorzy z 21 krajów Europy Środkowej. Główną nagrodą w konkursie jest statuetka autorstwa Ewy Rossano oraz czek na 150 tys. zł. W tym roku w gronie finalistów znaleźli się także: Ihar Babkou ("Adam Kłakocki i jego cienie") z Białorusi, Ota Filip ("Sąsiedzi i ci inni") z Czech, Miljenko Jergović ("Ruta Tannenbaum") z Bośni, Bernhard Schlink ("Powrót do domu") z Niemiec oraz Krzysztof Varga ("Gulasz z turula") i Inga Iwasiów ("Bambino") z Polski.

W poprzednich edycjach Angelusa zdobyli Ukrainiec Jurij Andruchowycz i Austriak Martin Pollack.