Bohater wydanej właśnie po polsku powieści pańskiego autorstwa "Ostatnia miłość prezydenta" na każdym etapie życia - jako chłopak dorastający w czasach ZSRR, dorosły mężczyzna i prezydent wolnej Ukrainy - nadużywa alkoholu. Odnosi się wrażenie, że alkohol pozwolił mu przetrwać komunizm i odnaleźć się po jego upadku w nowym systemie.


Rola alkoholu w ukraińskim społeczeństwie nie zmieniła się wraz z krachem komunizmu. Alkohol traktowany jest tak samo jak wtedy. Zmieniły się tylko marki dostępnego w sklepach alkoholu. Na tej samej zasadzie dawni komuniści stali się nacjonalistami. Stara mentalność przetrwała.

I wszyscy, także pisarze, a może zwłaszcza oni, muszą nadużywać?


Pisanie przypisane jest do alkoholu. Alkohol i literatura pracują razem, i to nie tylko w Kijowie czy Lwowie. Na ostatnich targach książki w Warszawie widziałem sporo pijanych literatów polskich. Powiedziałbym, że to zjawisko normalne w naszej profesji. Dotyczy zarówno dobrych, jak i złych autorów. Przyznam natomiast, że znam poetów, którzy potrafią wypić znacznie więcej niż inni ludzie, aczkolwiek nie wiem, czy to sztuka czyni ich takimi wyczynowcami (śmiech). Bohaterowie moich książek nie mają tak mocnych głów, ale często piją Hennessy. Frekwencja, z jaką sięgają po ten koniak, spodobała się dyrekcji wytwórni słynnego alkoholu, która zaprosiła mnie do Francji. Przez pięć dni siedziałem sobie w Cognac i za darmo sączyłem koniak. Teraz liczę na zaproszenie do Szkocji. W powieści prezydenta strumieniami przecież leje się whisky (śmiech).

Nie sposób zatem sportretować współczesnej Ukrainy bez alkoholu. Bierze pan wzór z Wieniedikta Jerofiejewa, którego książki uważane są do dzisiaj za wnikliwe szkice o społeczeństwie sowieckim. Pomijając oczywiście ich wartości artystyczne. Pan też chciałby wypowiedzieć prawdę o społeczeństwie, o polityce ?


Ukraińska rzeczywistość polityczna wywołuje we mnie alergię. Jednocześnie nie potrafię się od niej oderwać. Chciałem napisać powieść o miłości, zaczynałem dwa razy i odpuściłem. Nie dałem rady. Za mało jest na Ukrainie miłości. Głównym problemem ukraińskich polityków jest brak miłości. Mają problemy z życiem prywatnym, nie układa im się z kobietami, (homoseksualistów, przynajmniej oficjalnie, wśród nich nie ma), więc ratunku szukają u wyborców. Chcą, żeby kochał ich naród. W ten sposób kompensują sobie sercowe niepowodzenia.

Pisanie po rosyjsku jest na Ukrainie politycznie poprawne?


Ukraina jest państwem multikulturowym i nie można odmawiać twórczości nieukraińskojęzycznej racji bytu. Mamy na przykład blisko stu autorów piszących w języku tatarskim. Ukraińskie piśmiennictwo rosyjskojęzyczne ma długą tradycję. Przecież Taras Szewczenko pisał swoje intymne dzienniki właśnie po rosyjsku. Urodziłem się na terenie Rosji i moim pierwszym językiem był właśnie rosyjski. Niemniej miałem z tego powodu kłopoty. Kilka lat temu politycy i media naciskali, żebym pisał po ukraińsku. W prasie rozpętała się nagonka. Ale kiedy zacząłem odnosi sukcesy na Zachodzie, krytycy zamilkli, mój wybór został zaakceptowany. Podkreślam, że jestem pisarzem ukraińskim rosyjskiego pochodzenia. Z ruszczyzną stało się to, co z francuskim 150 lat temu. Można nie mieszkać w Rosji, ale pisać po rosyjsku i nie być pisarzem rosyjskim. W analogicznej sytuacji są np. pisarze w Quebecu.

Na Ukrainie ideologia w literaturze nie ma już wielkiego znaczenia. W Rosji przeciwnie...


Kilka miesięcy temu prezydent Putin przyjął na audiencji trzydziestu młodych pisarzy z Syberii i Dalekiego Wschodu. Wygłosił przemówienie, w którym domagał się od literatów, żeby krzewili patriotyzm i nie zwracali uwagi na wybryki postmodernistów z Moskwy w rodzaju Sorokina, którzy piszą pod publikę.

Pisarz znów ma być inżynierem dusz.


Ano właśnie. Tak się złożyło, że uczestniczyłem w kilku targach książki za granicą, na których Rosja występowała w charakterze gościa honorowego. Za każdym razem przysyłali ogromną delegację. Każdy czynownik brał swojego autora i oprowadzał go po stoiskach, tłumacząc wydawcom: To jest świetny pisarz. On zna prawdę o Rosji. Jego tłumaczcie. Wiadomo, co dzieje się z literaturą, jeśli ważniejsza jest od niej lansowana przez władze prawda.

Jakby pan scharakteryzował przeciętnego, współczesnego ukraińskiego inteligenta?


To nieszczęśliwy człowiek. Jednostka zupełnie w społeczeństwie zbędna. Źle zarabia, pod względem materialnym wegetuje. Dla przeciętnego Ukraińca to nie jest wzór. Być inteligentem znaczy być słabym. Przymiotnik inteligentny ma negatywne konotacje.


















Reklama