Argentyńczyk Guillermo Martinez z wykształcenia jest matematykiem – może stąd w jego książce tyle precyzji, logicznej konsekwencji i ani jednego zbędnego słowa. A przy tym to proza literacka do szpiku kości – pełna erudycyjnych nawiązań i gier słownych, wskazująca na to, że autor ma za sobą długie lata spędzone na czytaniu (co wbrew pozorom wcale nie jest wśród pisarzy takie popularne).

Reklama

„Powolna śmierć Luciany B.” zaczyna się jak thriller – oto do pewnego pisarza przychodzi kobieta, tytułowa Luciana, która niegdyś była maszynistką u innego autora, niejakiego Klostera, bardzo poczytnego twórcy powieści kryminalnych. Teraz oskarża go o opracowanie perfidnego planu zabójstw dziesiątkującego jej rodzinę – miałaby to być zemsta za niegdysiejsze oskarżenie o molestowanie seksualne. Pisarz postanawia zająć się sprawą. Ale im dalej brniemy w powieść, tym bardziej oddalamy się od stereotypowego rozwiązania intrygi. Sęk w tym, że Martinez pod płaszczykiem atrakcyjnej fabuły kryje opowieść o literaturze – kłopotach z jej tworzeniem, jej niszczycielskim uroku, pułapkach, w jakie może wpaść autor, tajemnych związkach między fikcją literacką a rzeczywistością.

Kloster pisze bowiem powieść, która naśladuje życie, czy raczej na odwrót: to życie naśladuje to, co powstało na kartce, w umyśle natchnionego osobistym cierpieniem i żądzą odwetu pisarza. Ale – jak wskazują z jednej strony filozoficzne koncepcje, z drugiej matematyczne reguły – rzeczy, które się zdarzają w rzeczywistości, wcale nie są tak dalekie od rojeń szaleńca. Przypadek poddany badaniom staje się statystyką. Tylko jak daleko można iść tą drogą, by nie popaść w absurd?
Jeśli spodziewamy się, że argentyński autor udzieli nam klarownej odpowiedzi na te pytania, będziemy srodze zawiedzeni. Martinez mnoży pytania, podważa pewniki. Postaci w jego powieści są tak doskonale nakreślone, że każdą z nich równie dobrze można by wziąć za wariata, jak i za ofiarę spisku. Luciana zdaje się histeryzować, choć usprawiedliwia ją szereg makabrycznych zdarzeń, jakich doświadcza. Kloster to prawie demoniczny demiurg – z drugiej strony szczerze cierpi po utracie ukochanej córeczki. Wreszcie młody pisarz, najbardziej tajemnicza z postaci, to kafkowski bohater wrzucony w świat, którego nie rozumie. Próbuje dojść do prawdy, ale odkrywa tylko z wolna, że nic takiego nie istnieje. Jedyna władza nad światem dostępna jest w czasie pisania powieści.
Sztuka jest pytaniem – jak w „Powolnej śmierci Luciany B.”. A przy okazji ta napisana przystępnym językiem książka jest doskonałą rozrywką, od której nie sposób się oderwać.

Patrycja Pustkowiak

Powolna śmierć Luciany B.
(La muerte lenta de Luciana B.)
Guillermo Martinez, przeł. Teresa Tomczyńska, Świat Książki 2010

Reklama

Cena: 24,90 PLN