Co można zrobić z historią, którą znają wszyscy? Takie pytanie narzuca się jako pierwsze na widok "Podróży króla Madagaskaru" Jeana-Christophe’a Rufina, powieści fikcjonalizującej losy Maurycego Augusta Beniowskiego (vel Benyovszky’ego Mórica, vel Mórica Beňovskiego), XVIII-wiecznego szlachcica, żołnierza, buntownika, podróżnika i kolonizatora, najsłynniejszego środkowoeuropejskiego poszukiwacza przygód, człowieka, który został – na krótko – malgaskim władcą niezależnym od korony francuskiej. Ale zaraz potem pojawia się następne, niepewne pytanie: Czy aby na pewno wszyscy znają tę historię? Bo może wcale nie.
Beniowski (1746?–1786) na szczyt sławy wspiął się na przełomie XVIII i XIX stulecia, niedługo po swojej śmierci – to wtedy po całej Europie sunęła fala przekładów jego pamiętników i wtedy utrwaliła się jego legenda, niekoniecznie zresztą taka, jakiej sam by sobie życzył: legenda awanturnicza i zaprawiona sporą dozą zmyślenia.
W XIX w. pamiętano o Beniowskim: Juliusz Słowacki pożyczył sobie jego nazwisko – ale z biografii wziął zaledwie parę drugorzędnych szczegółów – tytułując swój poemat dygresyjny (na marginesie: jeden z najpiękniejszych utworów literackich napisanych kiedykolwiek po polsku).



Reklama