W 2002 roku Wschodnim Wybrzeżem wstrząsnęła debiutancka, satyryczna powieść 30-letniego wówczas nowojorczyka Gary’ego Shteyngarta "Podręcznik rosyjskiej debiutantki". Pisano, że oto narodził się nowy Joseph Heller i Woody Allen w jednym, recenzje były w większości entuzjastyczne. Co ciekawe, prawie w każdej z nich pojawiał się krótki biogram młodego pisarza. Krytycy czuli się w obowiązku poinformować czytelnika, że Shteyngart urodził się w 1972 roku w Leningradzie, kiedy zaś miał siedem lat, jego rodzice zdołali wyemigrować do Stanów Zjednoczonych w ramach przyjacielskiej wymiany między Carterem a Breżniewem, realizowanej pod hasłem "Żydzi za zboże". Może to się wydawać na pierwszy rzut oka zabawne, ale w przypadku Shteyngarta owa mantra ma sens, bo miejsce urodzenia i traumatyczne doświadczenie dziecięcej emigracji w pełni zdeterminowały jego twórczość.

Reklama

Emigrant beta

Jego obie powieści (w 2006 roku ukazała się druga - "Absurdystan") są do siebie zadziwiająco podobne, różnice tkwią w szczegółach. Każda z książek to historia inicjacyjna z życia młodego człowieka o mocno zaburzonej tożsamości - osobistej, kulturowej i etnicznej. W "Podręczniku...", opartym na motywach silnie autobiograficznych, Shteyngart relacjonuje losy niejakiego Władimira Girszkina, żydowskiego emigranta z Leningradu (wyjechał, mając lat 12), który ukończywszy liberalną uczelnię, próbuje na początku lat 90. ułożyć sobie życie w Nowym Jorku. Nie radzi sobie jednak z gigantycznym kompleksem niższości ("Jestem emigrantem beta" - mówi o sobie), dominującą matką i twardym akcentem. Chciałby być Amerykaninem z krwi i kości, ale to marzenie nie do spełnienia, bo nosi swój emigrancki garb jak stygmat. Splot wariackich przypadków sprawia, że ląduje w postkomunistycznej Europie Wschodniej, dokładniej zaś - w jednej z tamtejszych stolic, Prawie (lekko zakamuflowana, karykaturalnie zniekształcona Praga, w latach 90. miejsce hemingwayowskich pielgrzymek amerykańskiej młodzieży). Tu czeka na niego wyzwanie życia: albo zginie, albo ostatecznie poradzi sobie z żydowsko-rosyjsko-jankeskim brzemieniem.

Piękno płonących szybów

W debiucie Shteyngart chciał powiedzieć wszystko, przez co "Podręcznik...", choć dziko zabawny w swoim satyrycznym zacięciu, jest również chaotyczny, rozchwiany, miejscami mocno przegadany. Jednak, jak się z uczuciem lekkiego Schadenfreude mawia w środowisku krytyków, o klasie pisarza świadczy nie debiut, ale druga książka. W przypadku Shteyngarta złośliwe nadzieje recenzentów się nie spełniły - "Absurdystan" jest powieścią dojrzalszą, lepszą literacko, operującą zadziwiającym połączeniem cynizmu i liryki, choć, jak powiedzieliśmy, sprawia wrażenie być może celowego powtórzenia w stosunku do "Podręcznika...".

Reklama

Misza Vainberg to oczywiście rosyjski Żyd, 150-kilowy obżartuch i melancholik, syn szemranego biznesmena, numeru 1238 na liście najbogatszych ludzi w Rosji. Mieszka w Petersburgu, ale wolałby na Brooklynie. Choć studiował w Stanach, teraz nie może dostać wizy, bo jego ojciec ma na sumieniu śmierć pewnego przedsiębiorcy z Oklahomy. Misza uważa się za mentalnego Amerykanina uwięzionego w żydowsko-rosyjskim cielsku. Kiedy tata-gangster ginie w zamachu, otyły bon vivant próbuje wydostać się Rosji przez postsowiecką republikę Absurdystanu, ropą i gazem płynącą (dziwnie przypominającą Azerbejdżan). Pakuje się jednak w sam środek politycznej intrygi, która odmiennie pokieruje jego losem...

Walec globalizacji

Reklama

Shteyngart ma niesłychany dryg do pisania prozy, jego zdania żyją, metafory zbijają z tropu, zaskakują wykreowane na kartach powieści sytuacje. A przy tym zjadliwa satyra nie oszczędza właściwie nikogo - dostaje się skretyniałym intelektualistom ze Wschodniego Wybrzeża i wyrachowanym prawicowcom z Teksasu, zakompleksionym Żydom, brutalnym i zachlanym Rosjanom, Wschodniej Europie z pretensjami do bycia tekturową imitacją Zachodu. Nowojorski pisarz z rozmysłem bawi się stereotypami i rozgniata obcasem ideę politycznej poprawności jak uciążliwego karalucha. Mamy tu niewątpliwie do czynienia z twórczością satyryczną godnie kontynuującą tradycję "Kompleksu Portnoya" czy "Paragrafu 22".

Ale Shteyngart operuje już w kompletnie innym świecie, w rzeczywistości, w której tożsamości są eksponowane na sklepowych wystawach, a globalizacja rozpłaszcza bezlitosnym walcem ludzką różnorodność. Ludzie bez właściwości - jak Władimir Girszkin czy Misza Vainberg - to pieśń nieodległej przyszłości, kiedy wszyscy zostaniemy zagubionymi emigrantami. O wielokulturowości, rozmydlaniu się narodów, języków i kultur, czy rabunkowym wykorzystywaniu całych społeczeństw przez ponadpaństwowe korporacje, pisze się sporo. Ale mało kto robi to tak złośliwie, trafnie i brawurowo jak Gary Shteyngart.

"Podręcznik rosyjskiej debiutantki" (The Russian Debutante Handbook), Gary Shteyngart, przeł. Jędrzej Polak, Vesper 2007

"Absurdystan" (Absurdistan), Gary Shteyngart, przeł. Anna Kaniuka, Vesper 2007