Nie trzeba znać komiksów o Sandmanie, by czytać „Sennych łowców”. Neil Gaiman opowiedziałby tę historię tak czy inaczej, idealnie pasuje ona bowiem do całej jego twórczości. Z pozoru prosta, kryje w sobie głębię znaczeń, zaprasza czytelnika do swoistej gry, własnych poszukiwań, zanurzenia się w świecie japońskiej mitologii.

Reklama

Bo Gaiman we właściwym sobie stylu zwodzi, mami i prowokuje. Tak naprawdę nie wiadomo, czy rzeczywiście – jak twierdzi w posłowiu do albumu – zaczerpnął fabułę „Sennych łowców” z przypowieści „Lisica, mnich i Mikado Wszelkiego Nocnego Śnienia”, którą odnalazł w zbiorze „Baśnie dawnej Japonii”, czy też – jak dla odmiany napisał w komiksie „Sandman: Noce nieskończone” – sam ją wymyślił. Ale prawdę mówiąc, to całkowicie nieistotne. Liczy się opowieść pięknie uzupełniająca komiksowy cykl o Sandmanie.

Oto mnich opiekujący się małą zapomnianą świątynią, żyjący w zgodzie ze światem i ludźmi. Obok niego lisica przechytrzona przez mnicha zakochuje się w człowieku, choć wie, że to miłość niemożliwa. Onmyoji, mistrz yin yang, czarnoksiężnik, który – aby pokonać nękający go nieokreślony strach – musi sprawić, że mnich umrze. I wreszcie sam Sandman, tutaj jawiący się nie tylko jako Pan Śnienia, lecz także jako nieubłagany strażnik tego, co musi się stać. To do niego w snach udaje się Lisica, która chce uchronić mnicha przed czekającą go śmiercią.

Między tą czwórką rozgrywa się dramat miłości, przeznaczenia i poświęcenia. Poprowadzony przez Gaimana subtelnie, bez przerysowań, z wykorzystaniem bogactwa japońskiej symboliki, ale także – jak na brytyjskiego autora przystało – odwołań do dramatów Williama Szekspira (ot, choćby trzy wiedźmy służące Onmyojiemu radą przywodzą na myśl „Makbeta”). To proza, w którą trzeba zagłębiać się powoli nie tylko dlatego, że każde zdanie buduje niezwykły, niespieszny klimat opowieści. Przede wszystkim po to, by nasycić się ilustrującymi tekst małymi arcydziełami wybitnego japońskiego grafika Yoshitaki Amano.

Reklama

Jego nazwisko mogą kojarzyć przede wszystkim zagorzali wielbiciele gier komputerowych. To właśnie Amano projektował postaci i logo do niezwykle popularnego cyklu „Final Fantasy”. Pracował także przy ilustracjach do cieszącej się w Japonii olbrzymim powodzeniem serii powieści „Vampire Hunter D” oraz przy filmie anime nakręconym na ich podstawie. W „Sennych łowcach” pokazał pełnię swoich nieprzeciętnych możliwości.

Graficzne dzieła Amano nie tylko ilustrują opowieść snutą przez Gaimana, lecz także stają się jej pełnoprawnym uzupełnieniem. Chwilami można nawet odnieść wrażenie, że jest na odwrót, że to tekst uzupełnia ilustracje i staje się podpisem do kolejnych eterycznych, ulotnych obrazów. Amano nie waha się przed zmianą stylistyki. Raz oszałamia pełnią barw, czasem ledwie szkicuje bohaterów i tło. Nie tylkoinspiruje się klasycznymi dziełami japońskiej grafiki, lecz także sięga po prace mistrzów europejskich, czerpiąc wzorce przede wszystkim ze stylistyki secesyjnej, a zwłaszcza malarstwa Gustava Klimta.

Jest rówież mistrzem w obrazowaniu emocji. Z ilustracji Japończyka można wyczytać i gniew, i miłość, i zawiść, i smutek. Można wręcz pokusić się o próbę ich interpretacji bez znajomości tekstu Gaimana. Dopiero wtedy otwierają się na prawdziwą wielość znaczeń, a bieg historii mnicha i lisicy zaczyna zależeć od czytelnika. Amano podsuwa tropy, niektóre wątki ledwie zaznacza, inne obrazuje dosłownie, niemal realistycznie. Pozwala czytelnikowi zagubić się w labiryncie domysłów, by na kolejnych planszach zaskoczyć go niespodziewanym rozwiązaniem, wprowadzić na scenę kolejne mityczne postaci, a później jeszcze raz zmusić do refleksji i zadumy. Podobnie jak w tekście Gaimana, tak i w ilustracjach Amano nic nie jest oczywiste. Kwestie, którym obaj się w „Sennych łowcach” przyjrzeli, to – by zacytować tytuł zbioru opowiadań Brytyjczyka – rzeczy ulotne. Prywatne, przejmujące, które trzeba przeżywać w samotności. Gaiman i Amano nadali im kształt, ale pozwalają też, by jego kontury rozmyły się w sennych marzeniach.

Reklama

Sandman: Senni łowcy

(Sandman: The Dream Hunters)

Neil Gaiman, Yoshitaka Amano, przeł. Paulina Braiter, Egmont 2008